www.warhouse.pl

WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Informacje ze światowych trybun
yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 25.10.2023, 15:29

bywalec_stadionów pisze:
25.10.2023, 15:01
Faktycznie! Nie zwróciłem uwagi. Flagi ekip z Mediolanu chyba nigdy nie były tak blisko siebie :) Swoją drogą ciekawe, że flaga Irriducibili nie jest do "góry kołami".


Poza tym tekst, który przytoczył FC*SP na wcześniejszej stronie - świetna rzecz, polecam jak ktoś ma chwilę czasu.
E tam, podczas derbów na San Siro flagi obu ekip potrafią być bardzo blisko siebie. Oczywiście nie te główne, bo siłą rzeczy z Curva Nord na Curva Sud kawałek jest, ale już np. flagi oficjalnych FC czy to Interu czy Milanu potrafią wisieć blisko flag głównych ekip tych drugich. Derby Mediolanu to zresztą pod tym względem zestaw paradoksów, ostatnio przecież na jednej trybunie (!) była oprawa i Milanu i Interu. Rossoneri prezentowali swoją, na cały stadion*, zajmując przy tym 1. i 3. pierścień Curva Nord, a Inter (formalnie goście) zlokalizowany na 2. pierścieniu Curva Nord prezentował swoje. Kuriozalny był to widok.

*te oprawy na cały stadion to też nie takie fajne do końca, bo i czerwonym i niebieskim pomagał finansowo klub, dokupując materiały, a w przypadku Milanu kartoniki rozkładali zatrudnieni pracownicy - na wszystkich innych trybunach poza młynem. Inter rozkładał sam, ale też miał hajsy i materiały od klubu, na pozostałe trybuny niżeli młyn.

PS. Oczywiście jest tu więcej osób i więcej merytorycznych wpisów niżeli kibol32 i plemplem, nie chciałem nikogo pominąć, ale dwaj wymienieni panowie chyba są/byli najaktywniejsi :)



bywalec_stadionów
Posty: 36
Rejestracja: 03.04.2019, 16:43

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: bywalec_stadionów » 25.10.2023, 16:03

yalla pisze:
25.10.2023, 15:29
bywalec_stadionów pisze:
25.10.2023, 15:01
Faktycznie! Nie zwróciłem uwagi. Flagi ekip z Mediolanu chyba nigdy nie były tak blisko siebie :) Swoją drogą ciekawe, że flaga Irriducibili nie jest do "góry kołami".


Poza tym tekst, który przytoczył FC*SP na wcześniejszej stronie - świetna rzecz, polecam jak ktoś ma chwilę czasu.
E tam, podczas derbów na San Siro flagi obu ekip potrafią być bardzo blisko siebie. Oczywiście nie te główne, bo siłą rzeczy z Curva Nord na Curva Sud kawałek jest, ale już np. flagi oficjalnych FC czy to Interu czy Milanu potrafią wisieć blisko flag głównych ekip tych drugich. Derby Mediolanu to zresztą pod tym względem zestaw paradoksów, ostatnio przecież na jednej trybunie (!) była oprawa i Milanu i Interu. Rossoneri prezentowali swoją, na cały stadion*, zajmując przy tym 1. i 3. pierścień Curva Nord, a Inter (formalnie goście) zlokalizowany na 2. pierścieniu Curva Nord prezentował swoje. Kuriozalny był to widok.

*te oprawy na cały stadion to też nie takie fajne do końca, bo i czerwonym i niebieskim pomagał finansowo klub, dokupując materiały, a w przypadku Milanu kartoniki rozkładali zatrudnieni pracownicy - na wszystkich innych trybunach poza młynem. Inter rozkładał sam, ale też miał hajsy i materiały od klubu, na pozostałe trybuny niżeli młyn.

PS. Oczywiście jest tu więcej osób i więcej merytorycznych wpisów niżeli kibol32 i plemplem, nie chciałem nikogo pominąć, ale dwaj wymienieni panowie chyba są/byli najaktywniejsi :)

Te oprawy z ostatnich derbów kojarzę, faktycznie wyglądało to specyficznie. A co do opraw na cały stadion, od razu widać było, że poziom skomplikowania się "delikatnie" różnił patrząc na młyn, a pozostałe trybuny. Jednak pomijając to, w moim odczuciu oprawy derbowe w Mediolanie, te prezentowane w młynach stoją na dobrym, wysokim poziomie, zarówno jeśli chodzi o pomysł jak i wykonanie.

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 25.10.2023, 19:37

bywalec_stadionów pisze:
25.10.2023, 16:03
Te oprawy z ostatnich derbów kojarzę, faktycznie wyglądało to specyficznie. A co do opraw na cały stadion, od razu widać było, że poziom skomplikowania się "delikatnie" różnił patrząc na młyn, a pozostałe trybuny. Jednak pomijając to, w moim odczuciu oprawy derbowe w Mediolanie, te prezentowane w młynach stoją na dobrym, wysokim poziomie, zarówno jeśli chodzi o pomysł jak i wykonanie.
A no, w młynie te oprawy były jeszcze z zębem, ale na reszcie trybun to albo hasła marketingowe albo jakieś ogólne. Śmiesznie było na meczu z Benfiką, gdzie grupka pikników (50-60 osób) z Lizbony zasiadła na sektorach gospodarzy (nic nowego w ITA) i część przyłączyła się do podnoszenia kartoników a część nie ;)

Też uważam, że oprawy derbowe po obu stronach stoją na wysokim poziomie, choć czasem jedni jak i drudzy lubią napaćkać coś nieczytelnego.
plemplem81 pisze:
25.10.2023, 13:55
To chyba jedyne ujęcie tej flagi w młynie Juventusu. Nie trafiłem nigdy na żadne inne ukazujące ją w pełnej krasie do góry kołami. Jeśli ktoś takie ma, zapodajcie.
Włosi nie wieszają zdobyczy do góry nogami, wedle zasady. Wieszają je w normalny sposób, tak prezentując "trofeum". Wygląda to nieco śmiesznie, jak np. machanie machajkami Juve na Curva Sud ;) Ktoś niezorientowany mógłby mieć lekkie "zdziwko". Do góry nogami potrafią natomiast wieszać flagi swoich ekip (to zapewne wiesz), na znak jakiegoś protestu.

kibol32
Posty: 185
Rejestracja: 31.07.2011, 12:18

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: kibol32 » 25.10.2023, 22:02

Co do opraw. Po pierwsze w Mediolanie mają gigantyczne trybuny - mają duże pole do popisu. Po drugie maja dużo ludzi, a co za tym idzie finanse - tu można im zazdrościć, a nie winić. A po trzecie - prezentują oprawy stosunkowo rzadko (zwłaszcza w Rzymie, np. Lazio robi oprawę tylko na derbach - raz a dobrze, bo preferują styl brytyjski), rzadziej od Polaków - to już kwestia gustu. Tam gdzie trybuny na to nie pozwalają, nie są tak kreatywni jak Polacy. Hasła są bardzo poetyckie (dla mnie do przesady), ale na plus, że nie rymują się za wszelką cenę jak w Polsce.

.:FC*SP:.
Posty: 31
Rejestracja: 29.08.2011, 12:07

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: .:FC*SP:. » 27.10.2023, 12:48

Może kogoś zainteresuje, poniżej wywiad z kompetentym gościem. Trochę stary, ale… (tłumaczył Gugel, a więc..).
1) Ciao Domenico! Dziękujemy bardzo za poświęcony czas na udzielenie odpowiedzi na nasze pytania. Niewiele jest książek Ultrasów we Włoszech, które tak nas fascynują jak Twoja praca „Cani Sciolti”. Proszę najpierw przedstawić się naszym czytelnikom.

Mam 43 lata. Zajmowałem się i nadal zajmuję się muzyką indie i alternatywną, punkiem i postmetalem, grając w zespołach punkowych i hardcorowych, organizując koncerty oraz pisząc dla ważnego włoskiego magazynu muzycznego „Rumore“. Jestem ultrasem Fiorentiny od 1985 roku i zawsze ich śledziłem. Od kilku lat zajmuję się ruchem ultras, jego historią, problemami oraz genezą społeczną, polityczną i antropologiczną, pisząc eseje, powieści, artykuły, organizując i uczestnicząc w szczytach, spotkaniach i konferencjach. Na przykład ja i inni badacze ultras ruchu włoskiego, tacy jak Vincenzo Abatantuono, Lorenzo Giudici, Gabriele Viganò, Luca Tomaselli i inni, zaczęliśmy pisać teksty i formułować teorie również na temat komunikacji, którą ultras byli w stanie stworzyć, na przykład, banery obraźliwe lub krytyczne wobec systemu piłkarskiego. Wszystko to dzięki nauczaniu Valerio Marchi, największego włoskiego i europejskiego badacza subkultur młodzieżowych, a zwłaszcza ultras. Jestem anarchistą i brałem udział w walkach politycznych w latach 90. i 2000. XX wieku (w tym w G8 w Genui w 2001 r.) i doświadczyłem antagonistycznej rzeczywistości skłotów i okupowanych domów w Turynie i we Włoszech, pisząc o nich powieści i artykuły. Piszę teksty piosenek i spektakli muzycznych, publikowałem tomiki wierszy, reportaże ze świata ultras dla Sky TV Italia i Rai TV.Jestem aktywistą przeciwko nadużyciom policji, torturom i represjom wobec ruchów antagonistycznych i wolnych jednostek, przeciwko TAV i neofaszyzmowi. Dziś jestem nauczycielem literatury i historii w szkole średniej oraz pracownikiem naukowym na Uniwersytecie w Turynie w dziedzinach historycznych, językowych, antropologicznych i społecznych związanych z historią Turynu w latach 80. i 90. Bardzo kocham Niemcy i niemieckich ultrasów za spójność, dyscyplinę i chęć poznania rzeczywistości, porównywanie się z międzynarodowym ruchem ultras i uczenie się wiele na doświadczeniach innych. Dlatego dziękuję wszystkim niemieckim ultrasom, którzy mnie wspierali, kupowali i czytali moje książki, artykuły i wywiady, którzy organizowali konferencje i debaty, zapraszając mnie chłopakom z Burkhardt&Partner za tłumaczenie i rozpowszechnianie mojej książki Cani Sciolti w Niemczech, mojemu przyjacielowi Kaiowi Tippmannowi który przetłumaczył i rozpowszechnił moją pracę w Niemczech, a także niemieckim i austriackim mediom alternatywnym (Magazyn Ballester, Ralph Schmidt z ZDF) w celu uzyskania recenzji, wywiadów, wsparcia i reklamy.

2) Dorastałeś w Turynie w latach 70. i 80., w bardzo przemysłowym mieście. Czy życie było tak trudne i trudne, jak ludzie dzisiaj myślą?

Turyn w latach 70., 80. i 90. był miastem bardzo trudnym do życia. Terroryzm polityczny, industrializacja i masowa imigracja z południowych Włoch, zdegradowane i opuszczone przedmieścia, codzienna przemoc, narkotyki. Ale było i jest także miastem stojącym na czele walk politycznych i społecznych, stylu życia, kontrkultury młodzieżowej, muzyki punkrockowej i włoskiego ruchu ultras. Dlatego rzeczywistość jest złożona i trudna, ale także bardzo stymulująca i twórcza. Przetrwanie i utwierdzenie się w podobnej sytuacji nie było łatwe. Konflikty i sprzeczności były bardzo silne, także dlatego, że nie wolno nam zapominać, że Turyn był miastem, do którego w latach sześćdziesiątych XX wieku wielu mężczyzn i kobiet z południowych Włoch wyemigrowało do pracy w Fiacie, zwiększając napięcia i trudności bardzo podobne do obecnych wobec mas przepływy migracyjne migrantów z Trzeciego Świata. Dla nas, małych dzieci klasy robotniczej, poszukiwanie przestrzeni fizycznej i psychicznej, samostanowienie społeczne i odkupienie były głównym celem. I istniały różne praktyki, aby te rzeczy można było osiągnąć: od okupacji fabryk, szkół, uniwersytetów, po opuszczone domy. Narodziny sceny muzycznej i kontrkulturowej alternatywnej wobec systemu masowego, walka z represjami ze strony policji i państwa, potrzeba stworzenia fizycznych przestrzeni, w których można swobodnie się wyrażać. Nie było to łatwe, czasami było dramatycznie i smutno, wielu towarzyszy aresztowano, zabijano i prześladowano. Z porażkami i depresjami. Z zdradami i ucieczkami. Ale to wszystko było też bardzo piękne, romantyczne, poruszające, twórcze. Pozwoliło mi to przeżyć wyjątkowe doświadczenia, poznać niesamowitych ludzi, którzy przyczynili się do mojego rozwoju ludzkiego, kulturalnego i sentymentalnego.

3) Pochodzisz z Turynu i masz korzenie w Kalabrii. Dlaczego zostałeś fanem Violi da Firenze? Cały świat wie, że w Turynie jest nie tylko dominujące Juve, ale także inna drużyna, Toro, posiadająca bardzo szanowaną rzeszę fanów.

Jak już mówiłem, jestem dzieckiem emigracji. Mój ojciec i matka opuścili Kalabrię na południu Włoch pod koniec lat 60. XX wieku, aby dotrzeć do Turynu i pracować w fabryce właścicieli: Fiat. To z pewnością naznaczyło moje życie i nauczyło mnie, że aby uzyskać to, na co zasługujemy, nasze prawa, nasze indywidualne i zbiorowe szczęście, należy walczyć, nie poddawać się, buntować się przeciwko nadużyciom i niesprawiedliwości. Powód, dla którego zostałem fanem Fiorentiny i ultrasów, jest związany z miłością, jaką mój ojciec żywił do tej drużyny. Ponieważ mój ojciec jako chłopiec mieszkał w małej wiosce w Kalabrii, gdzie wszyscy jego przyjaciele kibicowali wspaniałym drużynom z Północy (Juve, Milan i Inter), chciał wyróżnić się na tle innych i wybrał młodego, atrakcyjnego, przyjaznego i symbol najpiękniejszego miasta na świecie: i wtedy wybrał Fiorentinę. Odziedziczyłam tę wielką miłość i wielką pasję. Potem na szczęście w Turynie ISTNIEJE Grande Toro – czyli prawdziwy zespół z Turynu, ci pozostali są gośćmi i wyrazem wsparcia, które rozciąga się na całe Włochy i dlatego nie identyfikuje tożsamości ani jednego miasta – i nauczyłem się kochać Toro, jego historia i jej fani, do których mam zaszczyt należeć, mieć przyjaciół wśród Granata Ultras oraz kontynuować i wzmacniać partnerstwo pomiędzy Toro i Fiorentiną, które trwało 40 lat i będzie trwać wiecznie. Przeciwko Juve i jego potędze.

4) Zanim zaangażowałem się w ruch ultras we Włoszech, spotkałem już dwie duże grupy: jedną była Colletivo Autonomo Viola 1978 z Fiorentiny. Spektakularne choreografie, emocjonalne kantaty, ale nie tylko w Fiesole mecze Violi były wspaniałym widowiskiem. Czy możesz mi opisać czas swojego pierwszego kontaktu z C.A.V.? Co Cię zafascynowało, że wiedziałeś, że to nie jest jednorazowa wizyta, ale ważna część Twojego życia?

Collettivo Autonomo Viola 1978 była jedną z największych i najbardziej szanowanych włoskich grup ultras lat 80. i 90. Odziedziczyli tradycję i chwałę Ultras Viola 1973, założonej przez legendarngo “Pompę”, która wraz z innymi dużymi włoskimi grupami (Fossa dei Leoni i BRN Milan, Ultras Granata Torino, CUCS i Fedayn Roma, Fossa dei Grifoni Genoa, Ultras Tito Sampdoria, Brigate Gialloblù Verona, Brigate Nerazzurre Atalanta, Ultras Brescia, Boys SAN Inter, Forever Ultras Bologna, Eagles Lazio, Fedayn Napoli itp.) zbudował mit włoskiego ruchu ultras w Europie i na świecie. Jako dziecko poszedłem na mecz i bardziej interesował mnie centralny obszar zakrętu, gdzie ultrasowie agitowali, śpiewali, machali flagami, zapalali bomby dymne i grali na bębnach, niż to, co działo się na boisku. CAV był nieosiągalnym marzeniem. Oglądanie tych gości stojących na balustradzie i zmuszających tysiące ludzi do śpiewania falą było bardzo emocjonalne. Kiedy zacząłem chodzić sam na mecz, w wieku około 13/14 lat, kiedy byłem w Turynie, zacząłem często odwiedzać teren Ultras Granata, a następnie, kiedy zacząłem śledzić Fiorentinę u siebie i na wyjeździe, z wielkim szacunkiem ustawiłem się blisko Collettivo oraz do Alcool Campi (bardzo brutalnej i szanowanej sekcji CAV), gdzie nauczyłem się wielu rzeczy na temat ultrasów. Dorastałem, a wraz ze mną rozwijały się także Fiesole i Collettivo, które w latach 90. – także dzięki wspaniałej Fiorentinie Batistuty i Rui Costy oraz nieszczęsnemu Baggio w 1990 r., które dotarło do finału Pucharu UEFA z przeklętym Juventusem – osiągnęły swój szczytowy blask. Niezwykła choreografia na całym łuku i stadionie (w meczu przeciwko Juventusowi w 1991 roku narysowaliśmy panoramę Florencji dziesięcioma tysiącami kart w Fiesole, a całą resztę stadionu pokolorowaliśmy na fioletowo dwudziestoma tysiącami kart i dziesięcioma tysiącami flag z Lilią Florencką, ale zrobiliśmy dziesiątki innych pięknych, naśladowanych i niezapomnianych), pieśni, pieśni, banery, bomby dymne, starcia w całych Włoszech i Europie, a także ugruntowanie małego miasta, takiego jak Florencja, jako jednego z najbardziej szanowanych na poziomie ultras we Włoszech i Europie. Dawno, dawno temu wielcy kibice, tacy jak Milan i Roma, siali strach i popłoch, a same wyjazdy na mecze do tych miastach – a także do południowych Włoch, Bergamo i Brescii – były bardzo niebezpieczne. Udało nam się zorganizować wiele wycieczek do tych miast, wywiesić nasze transparenty i flagi, a na prowokacje i przemoc odpowiedzieć, wzbudzając wszędzie szacunek. Zabraliśmy od 100 osób (Bari, Lecce, Palermo) do 20 tysięcy (finał Pucharu UEFA w Avellino przeciwko Juve) osób na wyjeździe. Magiczny czas. W międzyczasie od prostego bojownika, po anonimowego wojownika za moją chustą i kominiarką, zacząłem wzrastać w organizacji grupy. Chłopcy z Florencji zaczęli widzieć mnie zawsze obecngo z Turynu do Florencji, na meczach wyjazdowych, w starciach, przy organizowaniu kibicowania i zaczęli wyznaczać mi role i zadania. Narodziły się niezniszczalne przyjaźnie osobiste, Florencja była moim drugim domem. Za każdym razem, gdy byłem we Florencji – zdarza się to do dziś – wszyscy chcieli mnie ugościć i zaprosić na kolację. Byłem w ich domach. Na początku XXI wieku Fiorentina przeżyła poważny kryzys za sprawą prezydenta Vittorio Cecchiego Goriego, a w 2002 roku zbankrutowała i spadła do trzeciej ligi. Ale ultrasy nie poddały się. W bezużytecznym letnim meczu w sierpniu 2002 roku we Florencji przeciwko Pizie (bardzo popularne derby Toskanii) z drużyną złożoną z nieznanej młodzieży zapełniliśmy stadion 30 000 widzów i godzinami ścieraliśmy się z Pizańczykami. Byłem już członkiem zarządu CAV i należałem do czołowych capos. Ponadto współpracowałem z innymi braćmi nad fanzinem CAV i oficjalnymi komunikatami prasowymi. Mieliśmy wspaniały sezon w C2, zdobyliśmy mistrzostwo i wróciliśmy do Serie A. CAV był świetną grupą. Jednak wielu z nas, tym młodszym i bardziej zbuntowanym, pewne rzeczy przestały się podobać. Być może CAV i niektórzy z jej dawnych bojowników dokonali wyborów, z którymi się nie zgadzaliśmy, dlatego zdecydowaliśmy się opuścić grupę, z wielkim bólem i wieloma wręcz gwałtownymi dyskusjami (są dyskusje wśród ultrasów, ale są też starcia) i założyliśmy kilka grup akcji bardziej brutalnych i niezależnych niż CAV: ACAB Firenze 1926, DIFFIDATI FIRENZE, Firenze Ultras, Parterre, Noi Non Tesserati i wreszcie dzisiejsza rzeczywistość w Curva Fiesole, prowadzona przez wielu młodych i chętnych ludzi, z nami, starymi, do pomocy: 1926 – Curva Fiesole . CAV zmieniło moje życie. To były piękne, brutalne, romantyczne i niezapomniane lata. A ja na swojej skórze, wśród tysięcy pokrywających ją tatuaży, wciąż z dumą i honorem noszę symbol grupy “Indianina”

5) „Młodzi ludzie, zmuszeni warunkami życia, miejscami, w których dorastali, doświadczeniami bycia „w fałszywym obliczu życia”, jak chciałby powiedzieć Berhtold Brecht. Bo po drugiej stronie życia są już inni.” Ładne porównanie do Ciebie. Czy możesz mi to wyjaśnić?

Ultras są symbolem epoki. Jestem wszystkim i przeciwieństwem wszystkiego. Miłość, nienawiść, lojalność, hańba, przemoc i odwaga, hojność i straszne rzeczy, gwałtowne i absurdalne śmierci, zasadzki i lojalne starcia, solidarność. W świecie ultrasów odnajdujemy wszystkie aspekty duszy i natury człowieka. Dlatego uważam, że musimy obserwować, badać, poznawać i rozumieć zachowania i metody. Bez oskarżania, jeśli nie spróbujesz zrozumieć. Ultras są być może jednym z najważniejszych i najbardziej znaczących ruchów młodzieżowych i masowych ostatnich 40 lat i na swój mały sposób chciałem i chcę przyczynić się do poznania tego zjawiska, jego badania, analizy i zrozumienia aby nie powtórzyły się te same błędy z przeszłości.

6) Co w Twoich oczach symbolizuje ultra? Czy jest to kontrkultura cywilizacji włoskiej, czy subkultura, która wyrosła na włoskich stadionach?

Moim zdaniem w ostatnich latach pojęcia kontrkultury i subkultury uległy pomieszaniu i pomieszaniu. Wszystko, co rodzi się pod ziemią, z czasem ma zostać wchłonięte przez system, normalizując się, lub stać się z nim czymś w konflikcie. Ultras to typowo włoska subkultura, która narodziła się pod koniec lat 60., w ważnym dla Włoch momencie historycznym, gdzie polityka, przemoc społeczna, pasja piłkarska i lokalna tożsamość połączyły się, tworząc coś wyjątkowego i bezprecedensowego. Moim zdaniem Ultras oznaczał przede wszystkim głęboką i niekwestionowaną miłość do swoich barw, swojego miasta, swojej grupy i swoich braci. Gotowość do poniesienia wszelkich poświęceń, aby wesprzeć zespół i zapewnić, że Twoja grupa i Twoi ludzie będą zawsze w pierwszym rzędzie, zwycięzcy i nigdy nie będą ulegli. Oznacza to rezygnację z komfortu, wydawanie pieniędzy, czasu i uczuć na podążanie za zespołem. Być lojalnym, nie robić interesów na podstawie wiary i pasji innych, walczyć z niesprawiedliwością, systemem i represjami, domagać się swoich praw jako obywateli i mężczyzn oraz nie być dyskryminowanym i kryminalizowanym jako ultras. Oznacza pasję, zabawę, radość, szczęście w choreografii, od której wszyscy zaniemówili, w nowym chórze, który rozprzestrzenia się po niebie, w powiewających flagach i pochłanianych bombach dymnych. Ultras to także starcie z wrogiem w obronie własnej tożsamości i terytorium. Nienawidź, bądź nienawidzony i bądź z tego dumny. Ultras to przyjaźnie zakorzenione w czasie, na twojej trybunie, w przyjaźni twoich bliźniaków, ale także ze starymi przeciwnikami ultras, których nauczyłeś się znać i szanować. Na przykład mam braterskich przyjaciół we wszystkich przeciwnikach Fiorentiny: ultras z Brescii, Bergamo, Neapolitańczyków, fanów AC Milan, fanów Interu, zawodników Gobbi, Genoańczyków, Sampdoriani itd. i utrzymuję z nimi kontakt, spotykam się, spędzam czas miło też poza stadionem i piłką nożną. Bycie ultrasem to także solidarność z tymi, którzy mieli mniej szczęścia lub których dotknął dramat lub tragedia. Ale bycie ultrasem oznacza także brak hipokryzji, wiarę we własne wartości i nie zgadzanie się na kompromisy z państwem, policją i klubem piłkarskim.

7) Byłeś szefem CAV przez dwa lata. 1978. Jakie to było dla ciebie uczucie? Jako lider nie pozostajesz anonimowy. Czy w tym czasie nadal mieszkałeś w Turynie, a jeśli tak, jak broniłeś się przed atakami ultrasów Juventusu?

Nigdy nie byłem szefem CAV 1978 r., także dlatego, że nie było żadnych przywódców – z wyjątkiem prezydenta z czasów, w których działałem, który nazywał się Stefano „Passarella” i który zajmował stanowisko prezesa CAV. Inni bardziej przypominali przywódców, niektórzy dzięki charyzmie, inni sile fizycznej, inni inteligencji. Powiedzmy, że ja i wiele innych osób należeliśmy do najbardziej aktywnych i prominentnych osób w grupie i dlatego przyjęliśmy zarówno pozytywne strony tej sprawy, jak i te negatywne – ostrzeżenia, aresztowania, kontrowersje, prześladowania itp. Będąc członkiem CAV zawsze konsultowałem się z decyzjami grupy, co było dla mnie wielkim zaszczytem. Także dlatego, że musicie wiedzieć, że Florentczycy są bardzo dumni ze swojej tożsamości, a nie-Florentyńczykowi z urodzenia znacznie trudniej jest zostać zaakceptowanym i branym pod uwagę w tym mieście. Udało mi się, jest to dla mnie wielka pochwała i duma. Mieszkam i zawsze mieszkałem w Turynie. Mam wielu przyjaciół wśród ultrasów Toro, ale także wiele przyjaźni i szacunku z niektórymi starymi ultrasami z Juventusu. Nigdy nie miałem żadnych problemów, wychodzimy razem wieczorem, chodzimy do tych samych klubów i siłowni, nikt mi nigdy nie groził ani nie zaatakował. Jest duży wzajemny szacunek. Wyobraźcie sobie, że jednym z moich najlepszych przyjaciół i współpracowników, z którym pisałem książki i prowadziłem bloga o ultrasach, jest ultras z Juventusu!!! A na stadionie to już zupełnie inna historia...

8) Wiele lat temu widziałem mecz Juventusu z Fiorentiną na starym stadionie Delle Alpi. To był spektakl! Florenccy kibice wypełnili trzy ringi sektora wyjazdowego, a przed, w trakcie i po meczu wszyscy zaprezentowaliście swoje prawdziwe twarze. Kim byli Twoi najwięksi wrogowie? Kim byli twoi przyjaciele oprócz Brigate Gialloblu i Ultras Toro?

Prawdopodobnie byłeś na meczu Juve-Fiorentina 6 stycznia 2001 roku, w którym wzięło udział ponad 4000 ultrasów! To był niezapomniany wieczór pełen wiwatów i starć. To był wciąż ciekawy okres dla włoskich ultrasów. Było już sporo represji, ale nie było kart kibica, kołowrotków, klatek, biletów nominalnych i całego tego obecnego badziewia. Ultras Fiorentiny zawsze łączyła wielka rywalizacja, ale także wielkie przyjaźnie, szanując to, czym zawsze był świat ultrasów. Niektóre stare przyjaźnie przekształciły się w silną rywalizację i odwrotnie. Na przykład w latach 70. i 80. byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi z Romą (do 1979 r.), Sampdoriani, kibicami Interu i Bergamo, potem z różnych powodów przekształciło się to w rywalizację, szczególnie z Rzymianami, Bergamaschi i kibiców Interu. Albo wręcz przeciwnie, początkowo w 1973 roku w Weronie doszło do starć pomiędzy Ultras Viola a BGB, które to wrogość przekształciły się później w wielkie braterstwo. Moja pamięć przypomina mi, że byliśmy i jesteśmy przyjaciółmi Ultras Toro, Brigate Gialloblu, Catanzaro Ultras, Sporting Lisbon Ultras, Ujpest Budapest, chłopaków z Millwall. Naszymi głównymi wrogami są oczywiście Juventus, Roma, Atalanta, Brescia, Milan, Inter, Genua, Bolonia, Napoli, Lazio, Pisa, Catania, Sampdoria, Salernitana, Perugia, Siena, Bari i w ogóle wszyscy kibice, z którymi nie mamy przyjacielskich stosunków, relacji i których niekontrolowane lub przypadkowe spotkania mogą powodować starcia i wypadki.

9) Myślę o dawnych czasach, sprzed sprawy Racitiego. Który sezon był najważniejszy? Czy to samo dotyczy klubu, Ultrasów, czy Ciebie osobiście?

Jak mówiłem, zacząłem chodzić na stadion na początku lat 80-tych i wtedy wszystko było zupełnie inne. Mniej kontroli policji, więcej realności i mniej przemocy w mediach (w tym sensie, że na każdym meczu były pewne starcia, nie było sektorów wyjazdowych i eskorty policyjnej, dlatego kontakt między ultrasami, ale także ze zwykłymi kibicami spoza ultra był bardzo częsty) jeśli nie nieuniknione. Poza tym nie było Internetu, Facebooka i tych wszystkich nowoczesnych ultrasów). Pamiętam na przykład, że na San Siro, przeciwko Milanowi i Interowi, mediolańscy ultras często omijali drugie piętro , które nie miało żadnych barier, aby dotrzeć do gości i ścierać się godzinami. Albo w Rzymie i Neapolu nieustannie obrzucano kamieniami, butelkami, workami pełnymi moczu, nie wspominając o tych na głębokim południu (Palermo, Catania, Bari, Cosenza, Licata, Acireale, Andria itp.), gdzie podążyło kilku odważnych ludzi podróżą na własne ryzyko. Ale z drugiej strony był bardzo piękny, romantyczny i intrygujący duch zbiorowy. Wspólne wyjazdy, wymyślanie nowych sposobów kibicowania, tworzenie choreografii, kontaktowanie się z ultrasami z innych miast, aby się poznawać i konfrontować nawet jako wrogowie, było czymś wyjątkowym, nowym, stymulującym. Była przemoc, ale prawie nigdy nie była ona z góry zorganizowana: wynikała z kontaktu, z niechęci danej chwili, z rezultatu. Skrupułów nie było wiele, przeciwnik był przeciwnikiem. Z pewnością było to czasami przesadzone i powodowało nieprzyjemne i wstydliwe epizody (zmarli: Paparelli, De Falchi, Spagnolo, Fonghessi, Filippini, Currò, Bagnaresi, koktajle Mołotowa przeciwko Bolończykom przez Florentczyków, chłopcy z pociągu Salerno, zasadzki , pchnięcia nożem, akty wandalizmu, niewinne ofiary zaangażowane nie z własnej winy), ale także wielu ultrasów zabitych przez policję (Di Maio, Furlan, Colombi, Plaitano, Ercolano, Sandri), co zakończyło się narzuceniem ultrasów jedynie jako przestępców pomijając w tle wszystkie pozytywne rzeczy, które nas wyróżniały. Ultras są schizofrenikami: zdolni do pięknych, lojalnych i hojnych czynów, ale także do hańby i tchórzostwa. Z drugiej strony, jak wszyscy mężczyźni. Dlatego też, jeśli o mnie chodzi, cały okres od lat 80. do początku 2000 r. był okresem epickim, bohaterskim i niezapomnianym. Nie potrafiłem wskazać jednego. Na przykład Fiorentina w tamtych latach, z nielicznymi wyjątkami na początku lat 80. i połowy 90., zawsze miała duże trudności, aby się wyłonić, ale dla mnie były to niezapomniane lata. Mogę powiedzieć, że rok 1990, finał UEFA przeciwko Juve, europejskie mecze wyjazdowe w Madrycie, Sochaux, Auxerre, Kijowie i Bremie był niezapomniany. Ale nawet lata 80., kiedy sam opuściłem Turyn, aby dołączyć do innych we Florencji, u siebie lub na wyjeździe, nauczyły mnie, aby samemu uważać na swoje plecy i rozumieć, jak ważna jest twoja grupa, twoi przyjaciele i twoi bracia. Ale sezon, w którym ponieśliśmy porażkę i zostaliśmy zdegradowani do Serie C2 (czwarta liga) i graliśmy z nieznanymi drużynami na podmiejskich boiskach, a mimo to zapełniliśmy Franchi 35 000 kibicami, a 5 000 z nas odeszło, był również niezapomniany! Odpowiadam więc, że jeśli zespół wygrał i miał dobre mistrzostwa, byliśmy szczęśliwi i pełni entuzjazmu, ale wiele razy niektóre mroczne sezony zespołu odpowiadały świetnym sezonom ultrasów, epizodom, które napawały nas dumą, siłą i pewnością siebie. Tak więc w ciągu trzydziestu lat działalności wspominam ich wszystkich z pasją, entuzjazmem i nostalgią.

10) Zmiana była bardzo brutalna dla włoskich ultrasów po niejasnej śmierci policjanta Racitiego. W ciągu 10 lub 11 miesięcy spotkały Was wszystkie represje i zakazy, jakie na przykład ultrasowie w Niemczech otrzymali w ciągu wielu lat. Jaki był dla Ciebie ten czas zmian?

Rok 2007 był annus horribilis włoskiego ruchu ultras. Rozpoczyna się śmiercią Racitiego w Catanii 2 lutego, a kończy zabójstwem Gabriele Sandriego 11 listopada. Dwa odcinki, które są bardzo mroczne i nigdy do końca nie wyjaśnione. A raczej co do śmierci Gabbo nie ma wątpliwości: gliniarz strzelił z jednej strony autostrady na drugą – jak szaleniec – i zabił chłopca, który później okazał się ultrasem. Ale to mógł być każdy: dziecko, kobieta, osoba starsza i postrzelony policjant. Szaleństwo. Za co strzelec tak naprawdę nie zapłacił za swoją winę. Sprawa Racitiego pozostaje jednak nadal nierozwiązana. Dwóch chłopców z Catanii (Speziale i Micale) zostało oskarżonych i przebywa w więzieniu już od siedmiu lat, niesłusznie oskarżonych o śmierć, którą zamiast tego należy przypisać samej włoskiej policji. Wydaje się, że zostało to ustalone, a w każdym razie istnieje wiele poszlak, dowodów i zeznań – nawet od policjantów – które podają w wątpliwość oskarżenie stawiane dwóm ultrasom z Katanii i zamiast tego sprzyjają teorii, że inspektor Raciti padł ofiarą „przyjaznego ognia” lub został przytłoczony i śmiertelnie ranny przez opancerzony pojazd Jeep-Defender należący do tej samej policji podczas cofania oraz że prowadzący policjant nie zauważył obecności Racitiego, potrącił go i zabił. Ale jasne jest, że łatwiej jest oskarżyć ultrasów o zabicie policjanta, aby rozpętać surowe represje, które zostały rozpętane przy wsparciu środków masowego przekazu i rządu. Nawet śmierć Gabbo, zabitego przez policjanta, wywołała ostrą reakcję wielu włoskich kibiców, którzy tego dnia z szacunku dla zabitego chłopca domagali się zawieszenia mistrzostw (zwłaszcza Bergamo i Taranto, gdzie ultrasom udało się przerwać mecze lub w Rzymie, gdzie w nocy ultras z Romy i Lazio wspólne zaatakowali koszary karabinierów), paradoksalnie został użyty do uderzenia ultrasów z niezwykle surowymi represjami. Wprowadzone pod koniec tego roku ustawy, moim zdaniem, zdecydowały o zabiciu włoskiego ruchu ultras – w każdym razie już od kilku lat popełniał on samobójstwo przez biznes, infiltrację polityczną, nominalne mandaty, nieuzasadnioną przemoc, zabójstwa i obrażenia – i doprowadził nas do absurdalnej obecnej sytuacji, w której zamiast iść na mecz, wydaje się, że przegląda się wielką książkę Orwella. Nadmiernie kontrolowany, filmowany, ostrzegany, aresztowany za nieistniejące i absurdalne przestępstwa, takie jak wejście na boisko w celu świętowania drużyny lub protestu, odpalenie nieszkodliwej bomby dymnej, odpalenie skandowania lub obraźliwego banera. Zakaz bębnów, pochodni i transparentów. Zamykanie łuków przez przyśpiewki i wypadki, karanie pasji i zabijanie ducha kibicowania. Zrobili to, według ściśle określonego kierunku, także po to, aby dotować i maksymalnie wspierać interesy płatnej telewizji, najpotężniejszych firm i rządów, które agitowały na skórze ultrasów. Oczywiście mam bardzo złe doświadczenia z tego okresu: nie ma już sensu chodzić na stadion zgodnie z tym, co ci każą, bez możliwości swobodnego wyrażania siebie, a nawet popełniania błędów. Wierzę, jak mówił Monteskiusz, że bezużyteczne prawa osłabiają niezbędne prawa, czyli prawa już istnieją, jeśli popełnię błąd, płacę, ale wymyślanie doraźnych praw dla ultrasów oznaczało chęć zrzucenia winy na tysiące młodych ludzi i zdystansowania ich od życie grup i bojowość, ponieważ jest to ryzyko, którego nie można uciekać się do władzy. Aby mieć władzę, wszyscy musimy być równi, bez myśli, bez duszy, bez wolności. A ultras, na dobre i na złe, zawsze próbowali być wolni.

11) Wiele grup lub grup zdecydowało się nie śledzić już swoich drużyn za pomocą karty kibica i artykułu 9. Jak wyglądała sytuacja we Florencji, jaką pozycję obraliście?

Wynalezek Karty Kibica było niczym innym jak dalszym sposobem podziału wspólnego frontu włoskich ultrasów, otwierając wewnętrzną kontrowersję w ruchu co do tego, czy słuszne jest to zrobić, czy nie, zamiast wspólnie z tym walczyć. Karta absolutnie nie jest narzędziem walki z przemocą, ale raczej narzędziem kontroli społecznej i biznesowej ogromnych interesów gospodarczych zarządzających nią firm, klubów piłkarskich, banków i lobby. Niestety, we Włoszech wielu początkowo wyraziło pomysł nie dołączenia (myślę przede wszystkim o wielkich fanach, takich jak Milan, Inter i Juve), podczas gdy w rzeczywistości zrobili to już w tajemnicy, akceptując status quo, z którego nie było wyjścia. z powrotem. Następnie rozprzestrzenił się zdecydowanie przeciwny ruch opinii, który na pewien czas połączył wiele łuków z serii A z serią drugorzędną, które wspólnie walczyły z kartą, odmawiając jej zdobycia, porzucając zakazane mecze wyjazdowe lub jeszcze lepiej udając się na mecze wyjazdowe wiedząc, że wówczas zostaliby zablokowani przez policję, a w niektórych przypadkach nawet ostrzeżeni. Następnie pojawiła się kluczowa kwestia Artykułu 9, prawdziwej obrzydliwości prawnej, która dyskryminuje fanów/ultrasów na zakazie. Oznacza to, że to, co dotyczy każdego obywatela, który po odbyciu kary, wraca do bycia obywatelem równym innym, nie dotyczy ultrasa, któremu po ostrzeżeniu i odbyciu ostrzeżenia ma taki sam zakaz udania się do wyjazdowym ze względu na swoją przeszłość, a nie teraźniejszość i to jest naprawdę poważna sprawa. Następnie wielu kibiców, zgodnie ze swoją miłością do drużyny, zdecydowało się na zdobycie karty i w niektórych przypadkach osiągnęło to, że kluby nie brały pod uwagę Artykułu 9. W ten sposób wynaleziono karty wyjazdowe, które pozwalają chodzić na mecze wyjazdowe bez karty kibica, ale z inną kartą, więc wszystko od nowa. Jak mówiłem, spowodowało to nastawienie kibiców przeciwko sobie: członków stowarzyszenia oskarżonych o bycie ultrasami stanowymi oraz tych, którzy nie są członkami, oskarżonych o szukanie wymówki, aby nie chodzić na mecze wyjazdowe, zwłaszcza te niebezpieczne. Divide et impera, jak mawiali starzy Rzymianie, podziel ich, abyś mógł nadal rządzić. My we Florencji niemal natychmiast podzieliliśmy się na dwie frakcje: CAV i inne historyczne kluby zdecydowały się dołączyć, my, ex-CAV, ACAB 1926, DIFFIDATI FIRENZE, FIRENZE ULTRAS, MANIACS, ex-VECCHIA GUARDIA, CURVA FERROVIA i inni, zebraliśmy się w PARTERRE , to dolna część Fiesole i zdecydowaliśmy się nie kupować karty kibica, organizować marsze, komunikaty prasowe, naklejki, ulotki, szaliki, koszulki, demonstracje i wiece przeciwko karcie kibica i mimo wszystko chodzić na mecze wyjazdowe z biletami na inne sektory stadionu. W niektórych przypadkach nadal udało nam się wejść bez karty, jak np. w Lecce, Bari, Genui (również dzięki współpracy z niektórymi ultrasami z Genui), Parmie, Mediolanie, innym razem blokowała nas policja i zmuszała do wejścia na sektor gości bez karty, innym razem nas pomijając i nie ufając nam. Stworzyło to głęboki podział między nami a członkami, co penalizuje jedność i piękno naszego wsparcia. Potem z biegiem czasu, dołączając do karty wyjazdowej, wszyscy zjednoczyliśmy się dla dobra Fiesole i Fiorentiny, przejęliśmy kontrolę nad zekrętem, nawet po rozwiązaniu CAV, nazywając się 1926 i dziś podążamy za Fiorentiną wszędzie, nawet jeśli z zasady pozostajemy przeciwni członkostwu i represjom. Wielu zarzuca nam, że zdradziliśmy walkę o kartę członkowską, nawet jeśli każdy powinien pilnować swoich spraw, ale setki ostrzeżeń, jakie w ciągu ostatnich dwóch lat trafiały do fioletowych ultrasów (zwłaszcza tych najmłodszych czy najbardziej aktywnych) pokazują, że w Florence, ultras tam są, wciąż żyją i zawsze tam będą.

12) Złe języki mówią, że ruch ultras we Włoszech trwał na Olimpie zbyt długo. Przeoczyłeś najważniejsze rzeczy związane z „sprzedażą biletów”, sprzedażą materiałów ultras czy opłatami za parkowanie przed stadionem. Czy możesz zrekonstruować tę krytykę, czy jest to po prostu bla-bla ze strony zazdrosnych ludzi?

Wszystko prawda. Podpisuję się pod tym i też tak myślę, zawsze to mówiłem i pisałem w moich książkach, artykułach i dokumentach. Głównym złem włoskiego ruchu ultras było to, że w pewnym momencie część fanów zrozumiała, że nie wszyscy, a jeszcze lepiej, że niektóre grupy w szczególności – nie będę wymieniać nazwisk, bo nie jestem osobą niesławną, ale ci, którzy znają włoskich ultrasów, wiedzą, o kim mówię – zrozumieli, że bycie ultra może być pracą, w której można zarabiać pieniądze i robić interesy. Zbieranie pieniędzy poprzez sprzedaż materiałów, biletów, kart członkowskich i wyjazdów – co pierwotnie było jedynym sposobem na samofinansowanie – dziś nazwalibyśmy to crowdfundingiem – grupy rozrosły się do tego stopnia, że kilku liderów ultrasów zarabia dużo pieniądze na barkach wiary wielu młodych ludzi. Zaginął więc duch początków, ten, w którym pieniądze służyły jedynie do pokrycia kosztów kibicowania, wykonywania choreografii, pozwalania mniej zamożnym dzieciakom na przychodzenie na mecze wyjazdowe, płacenia prawnikom, procesów i kar finansowych, to dla wielu stała się wynagrodzeniem. Do tego bezsensowna przemoc, represje, polityka i moda dopełniły reszty.

13) Wszyscy wiemy, że nigdy nie będzie tak jak było. Ale czy myślisz, że są rzeczy, które znów się zmienią? Może kiedyś będziemy mogli śledzić mecze wyjazdowe bez karty kibica?

Jak już mówiłem, Karta Kibica jest przydatna dla wielu osób. Do włoskich polityków (mam na myśli Ligę Północną, Maroniego, Berlusconiego, faszystów, ale także Renziego), którzy wykorzystali walkę z przemocą na stadionach i kartę kibica jako ważne hasło mające na celu zebranie głosów i konsensusu wśród Włochów przestraszonych przemoc ultras. Jest to wygodne dla banków wydających karty przy zapłacie co najmniej 10/15 euro (przemnóż ten zysk przez tysiące kibiców zmuszonych do posiadania karty, nawet jeśli przychodzą na stadion tylko raz w roku, a zrozumiesz, jak dużo zarabiają), nawet wiele włoskich banków przymusowo zasubskrybowało kartę kibica dla normalnych ludzi, którzy prosili o kredyty hipoteczne, pożyczki i finansowanie, nawet jeśli nie mieli nic wspólnego ze stadionem, tylko po to, aby zarobić więcej pieniędzy i pokazać, że podpisały się tysiące ludzi się po kartę. Jest to wygodne dla lobby gospodarczych kontrolujących obieg sprzedaży biletów i kart, dla policji, która wierzy, że może kontrolować i karać wszystkich, i która może zakazać podróżowania nawet tym, którzy posiadają kartę, jeśli uważają, że jest to niebezpieczne mecz (patrz sprawa Napoli–Roma i inne). Wielu z nas próbowało wyjaśnić, jak bezużyteczna i szkodliwa jest ta karta, ponieważ powstrzymuje ludzi – nie tylko ultrasów, ale rodziny, młodych ludzi, kobiety – od stadionu, stwarza to niedogodności, nie zawsze działa, kołowroty oszalały, a i tak trudność w zakupie biletów. Głupie gadanie. Mimo to karta nadal istnieje we Włoszech. Politycy w dalszym ciągu deklarują, że przemoc na stadionach została ograniczona, że potrzebne są zaostrzenia kar, że należy przedłużyć karę do 5 lat, a w niektórych przypadkach do dożywocia. Kłamstwa i kłamstwa propagandowe. Dziś na stadionie we Włoszech króluje zniesienie praw podstawowych, elementarnych wolności jednostki, takich jak swobodny przepływ osób (wolność gwarantowana Traktatem z Schengen w całej Unii Europejskiej, która jednak w przypadku zakazanych wyjazdów nie jest przestrzegana), prawo do obrony (zakaz wydawany jest po zwykłej rozmowie funkcjonariusza policji, bez prawdziwych dowodów, i staje się natychmiast wykonalne, dlatego kibic zostaje ostrzeżony, a następnie w późniejszym terminie można przedyskutować, przedstawić dowody odciążające, obejrzeć filmy i zdjęciami itp., ale w międzyczasie kibic, nawet jeśli niewinny, pozostaje poza stadionami, a czas i pieniądze wydane na prawników i kary prawie nigdy nie są zwracane). Odroczone aresztowanie, tj. kibic może zostać aresztowany na kilka tygodni, jeśli nie miesięcy, w związku z aktem przemocy, za który przypuszcza się, że jest odpowiedzialny, co unieważnia zasadę rażącego przestępstwa, tj. bycia przyłapanym na gorącym uczynku, choć tak, popełnia przestępstwo. Co więcej, we Włoszech możesz zostać aresztowany i ukarany ostrzeżeniem za zwykłe zapalenie bomby dymnej, obrazę przeciwnika lub wywieszenie transparentu, bądź też dlatego, że nie lubisz Cię ze strony osoby odpowiedzialnej za DIGOS (policję polityczną, która również zajmuje się ultrasami). Postawy godne reżimu dyktatorskiego, a nie nowoczesnej demokracji, która powinna umieć edukować swoich obywateli i ich bronić. Ale w naszym kraju policja zabija w koszarach, w szkołach, na ulicach, na stadionach i nikt z policji nie jest nigdy więziony ani skazany. To kraj, w którym Silvio Berlusconi nadal jest, a przynajmniej prawie takim, wolnym obywatelem, pomimo wyroków skazujących i śledztw. Gdzie rasistowscy i ksenofobscy politycy nawołują do nienawiści wobec obcokrajowców i zdobywają wiele głosów. Gdzie gliniarze masakrują nie jedno, ale setkę dzieci w szkole podczas snu lub w celi podczas aresztowania za kilka gramów haszyszu i uszło im to na sucho. Faktycznie, awansują. Miejmy tylko nadzieję, że pewnego dnia jakiś światły polityk to wszystko zrozumie, że prawnicy (w szczególności dobry rzymski prawnik Lorenzo Contucci, prawnik ultras, który przez lata tak wiele zrobił, aby bronić praw ultrasów przebywających w więzieniu lub skazanych na karę śmierci), a dzieciaki z zakrętów mogą wygrać tę bitwę. I marzę, żebyśmy wszyscy mogli wrócić do wiary, jakkolwiek chcemy, gdziekolwiek, bez ograniczeń, bez policji, bez kart. W imię wolności jednostki.

14) W swojej książce dużo napisałeś o sezonie z Violą w Serie C2. Czy brakuje Ci czegoś z tej fazy w porównaniu z obecną sytuacją w Serie A? Może coś w rodzaju wyjazdu do Forli w 5000 osób?

To z C2 było dramatycznym przeżyciem, ponieważ oznaczało porażkę wielkiej ACF Fiorentiny 1926, a ponadto tam również zostaliśmy ukarani przez władzę, która nigdy nie patrzyła łaskawie na Fiorentinę. Zbankrutowaliśmy z powodu kilkumiliardowego długu, podczas gdy dziś wiele głównych włoskich firm ma o wiele więcej długów niż my wtedy, a mimo to nadal gra w Serie A i otrzymuje pomoc i wsparcie od FIGC (włoskiej federacji). To był szok. Wciąż pamiętam, gdzie byłem, co robiłem i jak się czułem w dniu (2 sierpnia 2002 r.), kiedy nadeszła wiadomość, że Fiorentina zbankrutowała. To tak, jakbyś otrzymał wiadomość, że przyjaciel lub bliska osoba zginęła w wypadku samochodowym. Płakaliśmy przez wiele dni, ze złości i bólu. Jednak w tamtych czasach czuliśmy się silni i zjednoczeni jak nigdy dotąd. Ranny, ale nie martwy. Byliśmy Fiorentiną, a nie Cecchi Gorim. Fiorentina była jej Ultrasami i wspaniałym miastem. Fiorentina to historia, która nie mogła się zakończyć, dopóki przy życiu nie pozostał tylko jeden Florentyńczyk. Zebraliśmy się, liczyliśmy, uznaliśmy, że nic się nie zmieniło. Nasza chwalebna historia musiała być kontynuowana niezależnie od tego, gdzie grała Fiorentina. Odrodziło się kilka dni później, zakupione przez przemysłowca Della Valle, pod gównianą nazwą FLORENTIA VIOLA, jak brzmiała łacińska nazwa miasta. Ale dla nas zawsze była to ACF Fiorentina 1926. Powiedzieli nam, że musimy grać w czwartej serii (C2), przeciwko nieznanym drużynom z małych wiosek. Nie obchodziło nas to. Byliśmy Florence, a Florence wróciłaby do futbolu, który się liczy. 21 sierpnia 2002 roku rozegraliśmy pierwszy mecz z Pizą na stadionie Artemio Franchi z nazwą Florentia Viola, w białej koszulce z czerwoną lilią na piersi i bez sponsora i 11 mało znanych zawodników. Ale na stadionie było 25 000 widzów. W sierpniu na ogólnokrajowe zawody pucharowe amatorów! Doszło także do ostrych starć z Pizańczykami, którzy przybyli do Florencji na pogrzeb Fiorentiny, a którzy wrócili do domu z kilkoma kolejnymi złamanymi głowami. Cóż, dla mnie ten wieczór oznacza całą naszą miłość do naszej koszulki i naszego miasta. Co się wydarzyło w kolejnych miesiącach, kiedy Florentia zdobyła mistrzostwo, a stadion był zawsze pełny (średnia liczba kibiców na mecz wynosiła 30 000, czego nie miały nawet drużyny Serie A. Z Savoną świętowaliśmy 25-lecie CAV fantastyczną choreografią) i tysiące Florentczyków (Gubbio, Casteldisangro, Forlì, Arezzo, Siena, Poggibonsi, Fano, Savona, Imola), starcia z policją, które w niektórych przypadkach zakończyły się ostrzeżeniami, aresztowaniami i obrażeniami (jeden z naszych towarzyszy C. stracił oko w Imoli kilka centymetrów ode mnie trafiony w twarz rakietą z gazem łzawiącym wystrzeloną przez policję: nasza zemsta była straszna. Zaatakowaliśmy policjantów kijami, pochodniami i pasami i zmusiliśmy ich do ucieczki, a rannych braci uratowaliśmy) i klub CAV, do którego wtedy jeszcze należałem, który stał się wspaniałą grupą przyjaciół i ultrasów. Niezapomniane. A dzisiaj, gdy jedziemy wygrać z Juve w Londynie, Salonikach, Rzymie, Mediolanie i Turynie, za każdym razem, gdy wznoszę wzrok ku niebu, przypominam sobie, jak wiele zrobiliśmy, aby nigdy się nie poddać i wrócić do bycia Fiorentiną, Curva Fiesole i jei Ultrasami. Ale pamięć zawsze kierujemy także do naszych braci, których już z nami nie ma. Ci, którzy zmarli w ostatnich latach, ci, którzy nie mogą już przyjść na stadion. Fiesole jest dla nich.

15) Czy do końca pozostałeś aktywny w CAV?

Nie. Latem 2003 roku, wraz z awansem Fiorentiny do Serie C1 i oficjalnym awansem do Serie B, wielu z nas opuściło CAV, ponieważ nie zgadzaliśmy się już z linią obraną przez klub. Niektórzy chcieli złagodzić ultrasową linię CAV, uczynić ją mniej brutalną i ekstremalną. Nie mówię o zawieraniu porozumień z policją, nie, ani o robieniu ekstremalnych interesów, jak wielu twierdziło, ale pomyśleliśmy, że bycie ultra oznacza robienie tego po swojemu, bez kompromisów i bez szefów, a więc z wielkim bólem i nie bez nawet gwałtownych dyskusji, opuściliśmy CAV. Należeliśmy do najmłodszych i najbardziej charyzmatycznych, a także najbardziej brutalnych. Założyliśmy grupę o nazwie ACAB FIRENZE 1926 i natychmiast zostaliśmy represjonowani przez policję i Fiorentinę Calcio. Jednakże mieliśmy wspaniały sezon ultrasów w Serie B, jeżdżąc wszędzie i ścierając się z ludźmi z Bergamo, Neapolitańczykami, mieszkańcami Terni i wiele razy z policjantami, którzy zabraniali nam wywieszania banera ACAB. Nasza nazwa i materiał zostały zakazane, a aby przekazywać szaliki i czapki z napisem ACAB, musieliśmy to robić w tajemnicy. Wygraliśmy baraż z Perugią i po dwóch meczach wróciliśmy do Serie A, po wielu starciach z policją zarówno w Perugii, jak i we Florencji oraz tysiącami Florentczyków podróżujących do Perugii. Potem, po ACAB, które zostało zmiecione przez policję, założyliśmy FIRENZE ULTRAS, piękną grupę, która zgromadziła wszystkich byłych fioletowych ultrasów z CAV, Vecchia Guardia, i' Branco, ACAB i inne grupy, ale ponieważ byliśmy bardzo niezależni i brutalni, zostaliśmy brutalnie stłumieni przez policję, która zmusiła nas do rozwiązania ze względu na stowarzyszenie przestępcze (co we Włoszech jest czymś bardzo podobnym do mafii lub terroryzmu!!!). Potem kilka lat tajnej działalności, aż do założenia PARTERRE przez tych ludzi, którzy dziś kierują Fiesole.
16) Jaka była ewolucja Curva Fiesole po rozwiązaniu CAV w 2011 roku?

Dziś wszyscy fani Violi pokojowo współistnieją na trybunie, bez różnic i rywalizacji, dla dobra Fiorentiny i jej fanów. Oczywiście wszyscy pozostają ze swoimi przyjaźniami, wspomnieniami, doświadczeniami, ale zjednoczeni jesteśmy od roku 1926!

17) Domenico, dałeś wspaniałe świadectwo ruchu ultras we Włoszech. Jaka była reakcja Twojej rodziny i przyjaciół, gdy kazałeś im napisać książkę na ten bardzo gorący i spolaryzowany temat?

Jestem tym, czym się wydaję. Bez udawania i hipokryzji. Jestem ultrasem, ale też nauczycielem, pisarzem, buntownikiem i muzykiem. Moje życie zawsze było jasne. Każdy, kto mnie zna, wie, kim jestem, co robię, jak myślę i postępuję. Nikt nie był zaskoczony, że napisałem książki o ultrasach, nikt mną nie pogardzał. Rzeczywiście, zawsze byłem wspierany i doceniany przez moją rodzinę, moich przyjaciół i moich przeciwników.

18) Jaka była reakcja publiczności na Twoją książkę? Czy były to wielkie dyskusje w kontrolowanej przez Berlusconiego prasę?

Moje książki zawsze były wywrotowe, buntownicze i antagonistyczne. Wydawane przez małe i odważne, niezależne wydawnictwa, znajdujące się poza głównym nurtem masowej komunikacji i sprzedaży. Udało mi się jednak dotrzeć do wielu ludzi dzięki poczcie pantoflowej, mojemu poświęceniu, prezentacjom i podróżom po Włoszech i Europie, aby to nagłośnić i udostępnić. Dziękuję wszystkim, którzy ciężko pracowali, aby było to wiadome, wolnym dziennikarzom, którzy przeprowadzili ze mną wywiady i dobrze się o tym wypowiadali. Dzieje się tak pomimo tego, że Berlusconi i jego niewolnicy nigdy nie wypowiadali się dobrze o moich książkach i książkach wielu dobrych włoskich pisarzy ultras, takich jak ja (myślę o Vincenzo Abatantuono, Valerio Marchi, Giovanni Francesio, Marco Romelli, Francesco Berlingieri, Lorenzo Giudici i wielu innych), bo to niebezpieczne książki, które starają się mówić prawdę, a prawda jest niebezpieczna dla rządzących. Weźcie pod uwagę, że Sport Week, magazyn najważniejszej włoskiej gazety sportowej La Gazzetta dello Sport, określił mnie jako włoskiego Johna Kinga (autor m.in. „Football Factory“), a moją pierwszą powieść „Sensomutanti” jako Włocha „wiernego plemieniu”. Jednak dla mediów nie istniałem. Mimo że sprzedałem tysiące egzemplarzy w niezależnym obiegu. Nie sądzę, że jestem włoskim Johnem Kingiem, ale logiczne byłoby trochę więcej namysłu. Ale mam to w d****: jestem szczęśliwy w ten sposób. O szacunku i wiarygodności, jakie mam od wszystkich, którzy mnie znają, od włoskich i europejskich ultrasów, od rebeliantów.

19) Napisałeś wiele szczegółów na temat Curvy, a także nazwałeś niektórych bohaterów Fiesole. Jak zareagowali twoi dawni koledzy z grupy? Czy też mieli pretensje do Twojej pracy?

Nie. Tak naprawdę moi bracia byli szczęśliwi i dumni, że opowiedziałem nasze historie w książce, bez kłamstw i udawania. Ale byli też szczęśliwi, bo to ja pisałem, a nie dziennikarz czy policjant. W takim przypadku byśmy tego nie zaakceptowali. Mogłem to zrobić, bo byłem jednym z nich. I nadal jestem. i zawsze będę. Ultras, który wie, jak pisać i opowiadać historie. Po prostu pomyślałem, że historie ultrasów to historie ludzi i dlatego można i należy napisać powieść. Jak napisać powieść miłosną, wojenną lub akcji. Tam, gdzie są ludzie, serca, mózgi, historie do opowiedzenia, musi być ktoś uczciwy i znający wydarzenia, potrafiący je opowiedzieć tak, aby świat wiedział i mógł zrozumieć.
20) W końcu byłeś w Szwajcarii na wygnaniu. Jak wyglądał dla Ciebie ten czas, jak długo tam byłeś i dlaczego?
To była tylko fikcja na zakończenie książki i wyjaśnienie, że pewnego dnia, jeśli sprawy będą się rozwijać w tym kierunku, represje zmuszą nas do ucieczki z Włoch. Metafora, która jednak miała bardzo mocne znaczenie i wyprzedzała swoją epokę. Dziś we Włoszech bycie ultrasem jest niemal przestępstwem i wielokrotnie jesteśmy zmuszeni ukrywać się i poważnie uciekać za granicę. Jak to mówią dobrzy chwyt literacki. Ale napisaliśmy też inne książki o ultrasach: Noi Odiamo Tutti z V. Abatantuono i Gabriele Viganò, która opowiada o ofensywnych banerach, The Final – z V. Abatantuono i Lucą Tomasellim, który opowiada o naszym kilkuletnim wyjeździe do Szkocji, aby zobaczyć Rangersi w finale Pucharu Szkocji przeciwko Falkirk i opowiedzą, co sądzimy o brytyjskiej piłce nożnej i modelu angielskim, Stadio Italia zbiór tekstów z Lorenzo Giudici, które poruszają temat represji oraz społecznych i ekonomicznych aspektów współczesnej piłki nożnej. Pisanie dokumentu, pisanie, aby żyć. Nigdy nie byłem w Szwajcarii poza kilkoma koncertami, wypaliłem dużo dobrej marihuany, zobaczyłem Fiorentinę w Zurychu przeciwko Grassophers i starcia ze szwajcarską policją, która strzelała do nas z armatek wodnych i gumowych kul.

21) Twoja aktualna książka nazywa się „Macelleria Diaz”, która ukazała się pod koniec 2013 roku, niestety nie ma jej obecnie w języku niemieckim. Co możesz powiedzieć o tej książce?

To historia niefortunnej książki. Miała ukazać się w 2011 roku, jednak ze względu na problemy wydawcy nie została już wydana. Od lat zabiegam o jej publikację i mam nadzieję, że już niedługo uda mi się znaleźć odważnego wydawcę, który ją opublikuje. Jest to zbiór opowiadań opisujących szczyt G8 w Genui w 2001 roku z perspektywy dzieci, które pojechały do Genui i ucierpiały z powodu przemocy ze strony policji oraz brały udział w starciach. Zaczynamy od tortur w szkole Diaz, gdzie włoska policja skatowała ponad 90 dzieci – w tym wiele niemieckich dziewcząt i chłopców – których jedynym powodem było spanie w ośrodku medialnym będącym ofiarą ataku gliniarzy. Następnie kontynuuję rozproszone historie dzieci z całego świata, które znalazły się na ulicach Genui walcząc o wolność. Wspominam zabójstwo Carla Giulianiego i tortury tysięcy towarzyszy – w tym niektórych moich bliskich przyjaciół – jakich doznała włoska policja. Opowiem wam o moich przeżyciach z tamtych dni na szczycie G8. Twierdzę, że wszystkim mordercom w mundurach uszło to na sucho i nie zostali skazani. Wszystkie historie mają ścieżkę dźwiękową, czyli piosenkę rockową, która jest inspiracją dla tekstu i odwrotnie. Mam nadzieję wkrótce ją opublikować i przetłumaczyć także na język niemiecki. To głos, który chce pamiętać tamte dni, także dlatego, że młodsze dzieci nic nie wiedzą o tym, co wydarzyło się we Włoszech, demokratycznym kraju należącym do 8 Wielkich Krajów Ziemi, w lipcu 2001 r., a nie w 1943 r.…

22) Jakieś słowo na zakończenie?

Dziękuję Tobie i Twojemu blogowi za przestrzeń, którą mi daliście. Dla mnie bardzo ważne jest, aby komunikować się, dyskutować, poznawać i dać się poznać wielu osobom. Moim celem jest próba pomocy w zrozumieniu, zrozumieniu i poznaniu prawdy, która nigdy nie jest jedna, ale zależy od perspektywy, z której się patrzy. Zapraszam wszystkie niemieckich ultras do dalszej walki o wolność i wiedzę. Wreszcie mam nadzieję wkrótce wrócić do Niemiec, aby zaprezentować nowe książki i porozmawiać z wami wszystkimi. Historię nie zawsze muszą pisać zwycięzcy. Bo wciąż można krzyczeć całym głosem, który bije w naszych skroniach. Od tego pali nam się gardło. Ponieważ to jedyna rzecz, którą niektórzy ludzie potrafią zrobić, aby poczuć, że żyją. Dziś, podobnie jak wtedy. Na zawsze.
Źródło wraz z kilkoma archiwalnymi fotkami -> [link]
„Nigdy się tyle nie kłamie jak przed wyborami, w czasie wojny lub po polowaniu“ – Otto von Bismarck
„Nigdy się tyle nie kłamie jak przed wyborami, w czasie wojny i po meczu piłki nożnej“ - ja

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 27.10.2023, 15:39

kibol32 pisze:
25.10.2023, 22:02
Co do opraw. Po pierwsze w Mediolanie mają gigantyczne trybuny - mają duże pole do popisu. Po drugie maja dużo ludzi, a co za tym idzie finanse - tu można im zazdrościć, a nie winić. A po trzecie - prezentują oprawy stosunkowo rzadko (zwłaszcza w Rzymie, np. Lazio robi oprawę tylko na derbach - raz a dobrze, bo preferują styl brytyjski), rzadziej od Polaków - to już kwestia gustu. Tam gdzie trybuny na to nie pozwalają, nie są tak kreatywni jak Polacy. Hasła są bardzo poetyckie (dla mnie do przesady), ale na plus, że nie rymują się za wszelką cenę jak w Polsce.
Technicznie - pod kątem opraw - Włosi zostali trochę w tyle w stosunku do np. Polaków, Niemców, Szwajcarów czy innych zachodnich ekip. Tyle tylko że tam się o to nikt nie spina. Mają swój styl, swój sposób robienia choreografii, i nie za bardzo chcą się ścigać z innymi krajami na technikalia. Powiedziałbym spokojnie, że oprawy są dla nich tylko dodatkiem do ruchu kibicowskiego, a nie jego podstawą.

Kaleoa.02
Posty: 218
Rejestracja: 27.02.2022, 01:21

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Kaleoa.02 » 28.10.2023, 23:16

A tak na stan dzisiejszy kogo mozna okreslic za najmocniesza ekipe w Italii???

kibol32
Posty: 185
Rejestracja: 31.07.2011, 12:18

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: kibol32 » 29.10.2023, 09:32

Kaleoa.02 pisze:
28.10.2023, 23:16
A tak na stan dzisiejszy kogo mozna okreslic za najmocniesza ekipe w Italii???

Jako że nie ma tam wyselekcjonowanych ekip do walk 30x30 albo nawet 150x150, najsilniejsi są ci, którzy mają najwięcej ultrasów. A najwięcej ultrasów ma Neapol, dwa wielkie łuki.

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 30.10.2023, 13:26

kibol32 pisze:
29.10.2023, 09:32
Kaleoa.02 pisze:
28.10.2023, 23:16
A tak na stan dzisiejszy kogo mozna okreslic za najmocniesza ekipe w Italii???

Jako że nie ma tam wyselekcjonowanych ekip do walk 30x30 albo nawet 150x150, najsilniejsi są ci, którzy mają najwięcej ultrasów. A najwięcej ultrasów ma Neapol, dwa wielkie łuki.
hmm, polemizowałbym czy są takie wielkie i czy np. Curva Nord i Curva Sud na Olimpico nie są większe, nawet jakby zebrać dwa łuki z Neapolu kontra jeden z Rzymu ;)

bywalec_stadionów
Posty: 36
Rejestracja: 03.04.2019, 16:43

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: bywalec_stadionów » 30.10.2023, 16:29

Wczoraj na Napoli - Milan, trochę rzucania racami i petardami i wydaję się, że było całkiem blisko podpalenia flagi CURVA SUD Milanu.

https://www.youtube.com/watch?v=nDs3bI9CRK8

kibol32
Posty: 185
Rejestracja: 31.07.2011, 12:18

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: kibol32 » 30.10.2023, 20:56

yalla pisze:
30.10.2023, 13:26
kibol32 pisze:
29.10.2023, 09:32
Kaleoa.02 pisze:
28.10.2023, 23:16
A tak na stan dzisiejszy kogo mozna okreslic za najmocniesza ekipe w Italii???

Jako że nie ma tam wyselekcjonowanych ekip do walk 30x30 albo nawet 150x150, najsilniejsi są ci, którzy mają najwięcej ultrasów. A najwięcej ultrasów ma Neapol, dwa wielkie łuki.
hmm, polemizowałbym czy są takie wielkie i czy np. Curva Nord i Curva Sud na Olimpico nie są większe, nawet jakby zebrać dwa łuki z Neapolu kontra jeden z Rzymu ;)
W Neapolu stadion ma 54 000 w Rzymie 82 000 (myślałem, ze 74), więc dwa łuki w Neapolu będą nieco większe niż jeden w Rzymie, ale decydujące byłoby to jaki % tu i tam zajmują ultrasi, a tu by musiał ktoś siedzieć głębiej w temacie. We wczesnych TMK+ Igor był na Lazio Curva Nord ("zapiski włoskie") na jakimś ważnym meczu, stał na górze i wspomniał, że tam już ultrasów niewielu.

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 31.10.2023, 11:49

kibol32 pisze:
30.10.2023, 20:56
yalla pisze:
30.10.2023, 13:26
kibol32 pisze:
29.10.2023, 09:32


Jako że nie ma tam wyselekcjonowanych ekip do walk 30x30 albo nawet 150x150, najsilniejsi są ci, którzy mają najwięcej ultrasów. A najwięcej ultrasów ma Neapol, dwa wielkie łuki.
hmm, polemizowałbym czy są takie wielkie i czy np. Curva Nord i Curva Sud na Olimpico nie są większe, nawet jakby zebrać dwa łuki z Neapolu kontra jeden z Rzymu ;)
W Neapolu stadion ma 54 000 w Rzymie 82 000 (myślałem, ze 74), więc dwa łuki w Neapolu będą nieco większe niż jeden w Rzymie, ale decydujące byłoby to jaki % tu i tam zajmują ultrasi, a tu by musiał ktoś siedzieć głębiej w temacie. We wczesnych TMK+ Igor był na Lazio Curva Nord ("zapiski włoskie") na jakimś ważnym meczu, stał na górze i wspomniał, że tam już ultrasów niewielu.
Powiem Ci że nawet szukałem informacji o ilości krzesełek na łukach, ale się nie doszukałem. Bardziej z ciekawości niż jakiegokolwiek tutaj przepychania się internetowego.

Byłem na Curva Nord na Olimpico ostatnio przy różnych okazjach. Jest tam mieszanka ultrasów, pikników i różnych innych osób, w doping zaangażowane jest może 50% trybuny. Ale czy to nie wygląda tak w wielu młynach na świecie? Nie oszukujmy się - nie znam młynu liczącego grube tysiące gdzie każdy zaangażowany jest w doping. Najczęściej boki itd. się opierdzielają ;)

Wawelkrakow
Posty: 7
Rejestracja: 04.10.2021, 13:05

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Wawelkrakow » 21.11.2023, 13:26

Ważniejsze od ilości krzesełek jest to kto na nich stoi a Roma przekonała się o tym w styczniu na autostradzie. Później był Eintracht na mieście, Milan pod stadionem, Udinese na murawie, trzy kolejki temu Werona i ostatnio Union gdzie przede wszystkim wydarzenia z Berlina Niemcy bedą pamiętać długo. Plus mniejsze rzeczy jak pojedyncze auta Milanu skasowane w drodze na mecz, akcja w Genoi i tak dalej. Każdy może sam ocenić aktywność.

W Neapolu są grupy, które do dzisiaj nie zaakceptowały tessery i od kilkunastu lat nie chodzą na mecze u siebie skupiając się na działalności okołomeczowej. Jak do Werony ekipa wyjazdowa i wszystkie grupy ruszały w sobotę rano to 30 aut wyjechało w piątek w nocy żeby przed meczem złapać się z gospodarzami i nikogo tam mecz nie interesował:)

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 24.11.2023, 15:15

Wawelkrakow pisze:
21.11.2023, 13:26
Ważniejsze od ilości krzesełek jest to kto na nich stoi a Roma przekonała się o tym w styczniu na autostradzie. Później był Eintracht na mieście, Milan pod stadionem, Udinese na murawie, trzy kolejki temu Werona i ostatnio Union gdzie przede wszystkim wydarzenia z Berlina Niemcy bedą pamiętać długo. Plus mniejsze rzeczy jak pojedyncze auta Milanu skasowane w drodze na mecz, akcja w Genoi i tak dalej. Każdy może sam ocenić aktywność.

W Neapolu są grupy, które do dzisiaj nie zaakceptowały tessery i od kilkunastu lat nie chodzą na mecze u siebie skupiając się na działalności okołomeczowej. Jak do Werony ekipa wyjazdowa i wszystkie grupy ruszały w sobotę rano to 30 aut wyjechało w piątek w nocy żeby przed meczem złapać się z gospodarzami i nikogo tam mecz nie interesował:)
Wymieniłeś Udinese na murawie - ale tutaj chyba wyjazdowicze z Neapolu zaliczyli niezłe plecy. Choć może masz inne spojrzenie, bo filmiki w sieci mogą przekłamywać obraz wydarzeń.

Wawelkrakow
Posty: 7
Rejestracja: 04.10.2021, 13:05

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Wawelkrakow » 26.11.2023, 14:20

Wymieniłem kilka ciekawszych wydarzeń, naturalnie nie same zwycięstwa. Ale jeśli chodzi o Udine to nikt w Neapolu nie traktuje tego jako pleców. Tam pojechało ponad 20 000 ludzi, na stadion weszło prawie 13 000 (stadion 25 000) i powszechnie uważa się ze gospodarze postanowili atakować zwykłych kibiców którzy świętowali z piłkarzami historyczny sukces. Kilka osób dostało po głowach, w paru miejscach były pojedyncze starcia ale całkiem szczerze tam był taki chaos ze spod sektora gości długo nie było nawet widać że coś się dzieje po drugiej stronie boiska. A kiedy już było to od lewej strony z tunelu pod sektor wjechały psy i odgrodziły go od murawy.

Wygranej nie było też w Weronie, ale tam załoga 8 aut której udało się ukręcić z policyjnej łapanki, walczyła z 7 dychami gospodarzy przez niecałe 3 minuty do wjazdu psów i dała radę bo więcej szpitali było po drugiej stronie. Niestety po tej akcji wszystkie 36 osób kilkuletnie zakazy, które wiążą się z tym że siedzisz na psach nawet w trakcie przedsezonowych sparingów z 4 ligowcem. Tym samym liczba zakazów na koniec tego roku przekroczy 300.

Reszta wszystko na plus, w tym z rywalami spoza włoskiego podwórka. Chociaż jak w marcu przyjeżdżał Eintracht to były co do nich dużo większe oczekiwania. Zaraz po ich przyjeździe komitet powitalny wysypał się na via Vespucci i zaprosił ich do tańca, ale niestety nie byli zainteresowani opuszczeniem autokarów nawet pomimo odpalenia w nie kilku rakiet. Zamiast tego po ściągnięciu na siebie psiarni z całego miasta i walce z wyposażeniem lokali oraz zaparkowanymi samochodami obwołali się zdobywcami Neapolu. I ten sam patent zastosował Union, po tym jak zostali brutalnie skasowani u siebie w metrze i przekonali się że duże mięśnie i groźne kominiarki nie zastąpią charakteru. Dlatego od początku swojej wizyty w Neapolu robili wszystko żeby psy im nie dały spokoju i nie było możliwości dostania się do nich, mimo że próby były przez cała noc. A jak w końcu udało się na patencie wbić pod jeden z ich hoteli 30-40 osobom to zabarykadowali się w środku. Ale ponieważ większość z takich rzeczy nigdy nie trafia do internetu, nie ma relacji z wyjazdów czy oświadczeń ekip a sam Neapol to tak specyficzne miejsce że chłopaki mają mocno wyjebane na opinie innych, to Niemcy dalej uchodzą w Europie za w miarę poważnych. A tam zapracowali na opinie napompowanych obsrańców i trochę ta łatka z nimi zostanie.

plemplem81
Posty: 711
Rejestracja: 27.12.2011, 10:14

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: plemplem81 » 26.11.2023, 16:34

Wawelkrakow pisze:
26.11.2023, 14:20
A jak w końcu udało się na patencie wbić pod jeden z ich hoteli 30-40 osobom to zabarykadowali się w środku. Ale ponieważ większość z takich rzeczy nigdy nie trafia do internetu, nie ma relacji z wyjazdów czy oświadczeń ekip a sam Neapol to tak specyficzne miejsce że chłopaki mają mocno wyjebane na opinie innych, to Niemcy dalej uchodzą w Europie za w miarę poważnych. A tam zapracowali na opinie napompowanych obsrańców i trochę ta łatka z nimi zostanie.
A jaką opinię ekipa z Neapolu ma o Legii, która przyjechała dzień wcześniej do nich i zrobiła, co zrobić należy, natomiast sami Włosi do stolicy przylecieli czarterem z przejażdżką bezpośrednio spod lotniska na stadion? Pytam zupełnie bez przytyku - w pytaniu zawarłem fakty.
Obrazek

Wawelkrakow
Posty: 7
Rejestracja: 04.10.2021, 13:05

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Wawelkrakow » 26.11.2023, 19:55

W przeciwieństwie do Niemców, Polacy podjeli rękawice na zaproponowanych warunkach. Nikt nie krzyczał „no weapons” i nie uciekał. Zestawianie obok siebie i porównywanie jednych i drugich byłoby ujmą dla Legionistów. Można dyskutować które starcie było na czyją korzyść, ale nie tu i nie ma po co. Bo nie trzeba lubić Legii żeby przyznać, że zaprezentowała się godnie i tam też nie mają z tym problemu. A powodów przyjazdu do Warszawy w dzień meczu było kilka. A że jesteś ogarnięty we włoskim klimacie to dobrze wiesz, że żadnym z nich nie był strach bo mimo szacunku nikt tam się Polaków nie boi.

patrickpbt
Posty: 153
Rejestracja: 17.11.2021, 15:09

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: patrickpbt » 26.11.2023, 23:27

Wawelkrakow pisze:
21.11.2023, 13:26
Ważniejsze od ilości krzesełek jest to kto na nich stoi a Roma przekonała się o tym w styczniu na autostradzie. Później był Eintracht na mieście, Milan pod stadionem, Udinese na murawie, trzy kolejki temu Werona i ostatnio Union gdzie przede wszystkim wydarzenia z Berlina Niemcy bedą pamiętać długo. Plus mniejsze rzeczy jak pojedyncze auta Milanu skasowane w drodze na mecz, akcja w Genoi i tak dalej. Każdy może sam ocenić aktywność.

W Neapolu są grupy, które do dzisiaj nie zaakceptowały tessery i od kilkunastu lat nie chodzą na mecze u siebie skupiając się na działalności okołomeczowej. Jak do Werony ekipa wyjazdowa i wszystkie grupy ruszały w sobotę rano to 30 aut wyjechało w piątek w nocy żeby przed meczem złapać się z gospodarzami i nikogo tam mecz nie interesował:)
A czasem Atalanty z Eintrachtem nie było?

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 27.11.2023, 11:49

Wawelkrakow - zdradziłbyś jeszcze jak obecnie wyglądają relacje grup na obu Curva'ch i jak generalnie mają się do siebie oba młyny?

Z tym Eintrachtem to ciekawe spostrzeżenie, magia social mediów sprawiła że faktycznie wyglądali jak zdobywcy stolicy Kampanii.

Wawelkrakow
Posty: 7
Rejestracja: 04.10.2021, 13:05

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Wawelkrakow » 01.12.2023, 13:20

patrickpbt pisze:
26.11.2023, 23:27
A czasem Atalanty z Eintrachtem nie było?
Przed meczem z Eintrachtem włoskie MSW zakazało klubowi sprzedaży biletów niemieckim kibicom. Jednak pod Wezuwiuszem nastawienie do centralnej administracji i wszystkiego co włoskie jest niezmienne, dlatego bilety dostała Atalanta i bez nich Eintracht w ogóle by się tam nie pojawił. Rząd i UEFA przez to się później napinali i straszyli sankcjami. A z ataku na autokary jest krótki film wiec jeszcze tego samego dnia ludzie zobaczyli jakiego Frankfurt zrobił kleksa. Nawet Atalanta była tym zaskoczona, wiec cała późniejsza medialna potyczka Niemców z witrynami sklepowymi była pokazówką, żeby chociaż trochę uratować twarz przed kolegami z Bergamo.
yalla pisze:
27.11.2023, 11:49
Wawelkrakow - zdradziłbyś jeszcze jak obecnie wyglądają relacje grup na obu Curva'ch i jak generalnie mają się do siebie oba młyny?

Z tym Eintrachtem to ciekawe spostrzeżenie, magia social mediów sprawiła że faktycznie wyglądali jak zdobywcy stolicy Kampanii.
Generalnie charakter miasta jest taki, że świat kibicowski bezpośrednio przenika się z miastowym a właściwie to jedno wynika z drugiego. Na obu łukach ultrasi i chuligani (termin hooligans przyjął się tam od pewnego czasu) to często ludzie, którzy zajmują się na codzień też innymi tematami niż kibicowanie. Dlatego swój wpływ na bieżące relacje ma też aktualna sytuacja i wydarzenia na szerokopojętym „mieście”. I jak w każdej dużej społeczności, zwłaszcza tak hermetycznej, zdarzają się konflikty, są prywatne sympatie i antypatie. Teraz Curva A i B jeżdżą razem ale oczywiście nie zawsze tak było. Bywa też że grupy z jednego łuku nie pałają do siebie szczególną miłością. To też całkiem normalne przy tylu ludziach a przede wszystkim niczego nie zmienia bo miasto, jego zasady, rodzina i klub ( w dowolnej kolejności) to jest tam religia niezależnie czy masz lat 10, 40 czy 70. A grup jest sporo - od tych oficjalnych, medialnych które mają swoje nazwy, flagi i liczą po kilkaset osób, po nieoficjalne gdzie jest inny „profil kibica” i nikt nie wyobraża sobie żeby podawać swoje nazwisko przy zakupie biletu na mecz piłkarski. Wiec czasem jest tez więcej opinii na jakiś temat. Przykład początek roku i kosa z właścicielem gdzie już dostał ochronę i były podzielone zdania co do sposobu jej zakończenia i ostatecznie nie wszystkie grupy pojawiły się na meczu po oficjalnym porozumieniu (LM z Milanem w kwietniu). I ktoś tu pisał wcześniej, że ekipy we Włoszech to mają social media, instagramy i inne takie klimaty dla kompleksiarzy. No więc może gdzieś w Rzymie czy Mediolanie tak rzeczywiście jest, ale nie w Neapolu. Część grup ma u siebie wewnętrzny zakaz posiadania kont w takich miejscach, a specyfika miasta promuje na szczeście jednak inne wartości i postawy życiowe niż robienie selfi komórką. Na obu łukach są miejsca w których zagubiony turysta za samo wyciągnięcie telefonu i próbę zrobienia zdjęcia wylatuje ze stadionu na kopach a telefon ląduje na bieżni. I niestety w takich sytuacjach znajdują się czasem najebusy z Polski, w ostatnim czasie statystycznie częściej niż inne nacje.

KociaKarmaKrólów
Posty: 68
Rejestracja: 24.06.2016, 10:57

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: KociaKarmaKrólów » 13.02.2024, 15:23

Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej na temat obecnej sceny we Włoszech. Szczególnie interesuje mnie klub Atalanta Bergamo. Pozdrawiam.

bywalec_stadionów
Posty: 36
Rejestracja: 03.04.2019, 16:43

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: bywalec_stadionów » 15.02.2024, 21:59

Ciekawostka

Kibice Interu nagrali refren do utworu Kanye Westa "Carnival". Prawdopodobnie będzie też niedługo teledysk.

https://twitter.com/hooliganscz1999/sta ... 27708?s=20

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 15.02.2024, 22:11

KociaKarmaKrólów pisze:
13.02.2024, 15:23
Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej na temat obecnej sceny we Włoszech. Szczególnie interesuje mnie klub Atalanta Bergamo. Pozdrawiam.
Wysokie frekwencje, liczne wyjazdy najpopularniejszych ekip, coraz śmielej palone piro, oprawy na stałym, niezłym poziomie. Pomaga temu też progres włoskiej piłki. Czasem jakieś scontri :) Całkiem fajnie to wygląda, jak na to, że mamy rok 2024 i świat się zmienił od czasów złotej ery tifosich. Na minus coraz więcej social mediów na trybunach.

yob
Posty: 70
Rejestracja: 16.03.2007, 16:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yob » 17.02.2024, 16:49

Pytanie do "kumatszych" ode mnie, bo costam o wloskim swiatku kibicowskim pojecie mam, ale to tylko promil tego co wiedza tutaj niektorzy, ci najbardziej aktywni w temacie.
Bede w Mediolanie 16-17 marca i chce obskoczyc jeden lub dwa mecze w miescie lub okolicy, tak zeby ogarnac dojazd i powrot tego samego dnia. Celuje w mecze Serie B/C/D ale ogolnie to nie wiem kto tam na kogo ma cisnienie, wiec wybralem kilka meczow klubow z bogatsza przeszloscia lub takich gdzie jedni do drugich maja blisko i mozna liczyc na jakas atmosfere i obecnosc grupy przyjezdnych.
Co tu jest najbardziej godne polecenia jesli chodzi o sam mecz, no i jesli miasto czy dzielnica tez godna odwiedzenia to dodatkowy bonus:

B
Brescia - Catanzaro
Como - Pisa

C (gr A)
Novara - Pro Vercelli
Pro Patria - Vicenza
Pro Sesto - Triestina
Atalanta U23 - Pergolettese

D (gr B)
Crema - Piacenza
Poza Piacenza inne druzyny w D i nizej niewiele mi mowia ;)

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 19.02.2024, 13:59

Po Inter - Juve gospodarze próbowali dostać się do autokarów Juventinich. Na przeszkodzie stanęła policja, która solidnie oberwała od Interistów. W ramach represji władze zabroniły na Curva Nord flag z emblematami ekip, choreografii oraz nagłośnienia. Curva do końca sezonu będzie bez oprawy + doping bez jakichkolwiek narzędzi wspierających nagłośnienie.

Wawelkrakow
Posty: 7
Rejestracja: 04.10.2021, 13:05

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Wawelkrakow » 01.03.2024, 13:15

KociaKarmaKrólów pisze:
13.02.2024, 15:23
Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej na temat obecnej sceny we Włoszech. Szczególnie interesuje mnie klub Atalanta Bergamo. Pozdrawiam.
Atalanta solidna ekipa, szanowana w całym kraju za charakter i chęci do walki, nawet (albo zwłaszcza) gdy są na straconej pozycji. Bergamo ma tylko 100 000 ludzi, wiec naturalnie nie są w stanie rywalizować z największymi, ale swego czasu byli na przykład jedynymi w Italii, którzy chcieli bić się bez sprzętu. Kiedyś mocno w lewo, głównie ze względu na powiązania z lewicowymi politykami, ale dzięki jednej szczególnej osobie na przełomie wieków, grupy Brigate Neroazzure, Nuova Guardia, Wild Kaos Atalanta i Nomadi połączyły sie pod szyldem Curva Nord Atalanta i z czasem odpuszczono politykę. Jak można się domyślać nie wszystkim to odpowiadało, wiec po konfliktach wewnętrznych cześć utworzyła grupę Forever Atalanta przenosząc się na łuk południowy i tam lewactwo jest do dzisiaj. W ostatnim czasie aktywni zarówno w Europie (Dinamo, Graz, Nicea, Olympiakos, Manchester), jak i na krajowym podwórku (Udinese, Roma, Lecce). Niestety, większa aktywność przełożyła się też na wiekszą liczbę zakazów, w tym dla wielu czołowych osób, co dla ekipy tej wielkości jest mocno dotkliwe. Między innymi dlatego do Sosnowca przyjechali takim, a nie innym składem.

yob pisze:
17.02.2024, 16:49
Pytanie do "kumatszych" ode mnie, bo costam o wloskim swiatku kibicowskim pojecie mam, ale to tylko promil tego co wiedza tutaj niektorzy, ci najbardziej aktywni w temacie.
Bede w Mediolanie 16-17 marca i chce obskoczyc jeden lub dwa mecze w miescie lub okolicy, tak zeby ogarnac dojazd i powrot tego samego dnia. Celuje w mecze Serie B/C/D ale ogolnie to nie wiem kto tam na kogo ma cisnienie, wiec wybralem kilka meczow klubow z bogatsza przeszloscia lub takich gdzie jedni do drugich maja blisko i mozna liczyc na jakas atmosfere i obecnosc grupy przyjezdnych.
Co tu jest najbardziej godne polecenia jesli chodzi o sam mecz, no i jesli miasto czy dzielnica tez godna odwiedzenia to dodatkowy bonus:

B
Brescia - Catanzaro
Como - Pisa

C (gr A)
Novara - Pro Vercelli
Pro Patria - Vicenza
Pro Sesto - Triestina
Atalanta U23 - Pergolettese

D (gr B)
Crema - Piacenza
Poza Piacenza inne druzyny w D i nizej niewiele mi mowia ;)
Już po wyborze meczów widać ze pojęcie masz. Como - Pisa chcieli zrobić podwyższonego ryzyka bo jest ciśnienie i tam mogą się złapać, zwłaszcza że w ostatnim czasie generalnie w niższych ligach jest wesoło. Teraz w sobotę było starcie lewackiego Livorno z prawicowym Massese, dwie i trzy kolejki temu Gulianova-Teramo, Perugia-Rimini, czy Spal-Monza a chwile wcześniej Perugia-Cesena, czy Casertana-Foggia. Co do innych ekip które wymieniłeś, Brescia to wiadomo ale Vicenza i Pisa to też grupy, z którymi (z perspektywy Neapolu) zawsze były fajne i mocne starcia. A Triestina z tej stawki jest najbardziej prawicowa.

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 04.03.2024, 10:14

Jeszcze co do tego co wspomniał wawelkrakow - bo było też pytanie o aspekty turystyczne - każde z tych miasteczek ma swój urok. Jak to w Italii, gdzie nie pojedziesz to jest ładnie ;) Como to typowy bogaty kurort nadbrzeżny, z masą knajpek i ładnymi widokami, Brescia bardziej malownicza miejscowość, spokojniejsza.

Z newsów: po starciu Interu z policją (po Inter - Juve) psy szaleją i wlepiają zakazy i sprawy Mediolańczykom + walą represjami w młyn. Na Curvie do końca sezonu zakazany jest sprzęt do nagłośnienia, megafony, oprawy i emblematy grup ultras. Generalnie w stolicy Lombardii panuje obecnie duży peak na frekwencje, Inter notuje 4. frekwencję w całej Europie.

yob
Posty: 70
Rejestracja: 16.03.2007, 16:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yob » 04.03.2024, 20:32

Dzieki za odpowiedzi panowie.

Przy okazji wrzucam dwa linki gdzie mozna poogladac troche nizsze ligi calcio. Nie wiem czy transmisje dzialaja normalnie z PL, w razie problemow VPN na UK powinien zalatwic sprawe. Czasem costam przytnie, albo zdarza sie chwilowe problemy techniczne, ale ogolnie da sie ogladac.

[link]
Serie B z ang. komentarzem, zwykle 3 mecze z kazdej kolejki.
Wczoraj np. pokazywali derby Kalabrii czyli Cosenza - Catanzaro.

[link]
Serie C, zwykle ok. 5 meczow z trzech grup, wiec praktycznie w kazdej mozna trafic cos fajnego.
Wloski komentarz, co ciekawe jakis czas temu komentator ktoregos meczu zgodowego (chyba Avellino-Messina) czesto mowil o przyjazni miedzy obydwoma "tifoseriami", a nawet opowiadal troche o powstaniu tej zgody, widocznie kumaty ;)
Teraz wlasnie leci Juve Stabia - Casertana.

Polecam kazdemu kto lubi melodyjny doping i takie mecze troche w klimacie dawnych lat ;)

Kaleoa.02
Posty: 218
Rejestracja: 27.02.2022, 01:21

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Kaleoa.02 » 10.03.2024, 03:16

Normalni ludzie, to można i normalnie wymienić info. Wawelkrakow? Czy twoim zdaniem więcej się dzieje w niższych ligach Italii? Bo z tego co obserwuję to i w Serie A jest dobrze. Z góry dzięki pozdrawiam

Wawelkrakow
Posty: 7
Rejestracja: 04.10.2021, 13:05

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Wawelkrakow » 15.03.2024, 15:33

Przede wszystkim w Serie A jest trudniej coś wykręcić niż w niższych ligach. Przed każdą kolejką siadają ludzie z CASMS (Komisja ds. bezpieczeństwa imprez masowych) i z Departamentu Bezpieczeństwa MSW i analizują trasy przejazdów oraz „potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Efekty tych analiz są później takie, że na mecze Roma-Napoli, Juventus-Napoli czy teraz Inter-Napoli obowiązuje zakaz dla ludzi urodzonych, lub zameldowanych w Neapolu i regionie Kampanii. Oczywiście dotyczy to nie tylko topowych meczów między bezpośrednimi rywalami. W ubiegłym sezonie taki zakaz pojawił się między innymi przed wyjazdowym meczem z Monzą. Oficjalnym pretekstem były wyjazdy tą samą trasą Romy (na Bologne) i Udinese (na Fiorentine) czyli „możliwość stworzenia zagrożenia w ruchu na autostradzie”, ale prawdziwym powodem był mecz, który odbywał się wtedy 10km od Monzy w ramach Serie D, czyli Carate Brianza i Varese (zgoda Interu). Z Varese był Dede, który zginął w trakcie świątecznego starcia przed meczem Inter-Napoli w 2018 i z uwagi na jego smierć, spotkanie obu ekip w najbliższych latach jest w praktyce niemożliwe. Jedyna szansa to wylosowanie rywali z tego samego kraju w europejskich pucharach i próba dogrywki za granicą.

W niższych ligach natomiast dzieje się coś co tydzień. Tylko ostatnia kolejka to starcia Lecce-Nocerina na autostradzie, Cosenza-Catanzaro w derbach Kalabrii, Casertana-Juve Stabia, Sampdoria-Piacenza czy walka z policją na Venezia-Bari. Ten trend utrzymuje się już od dłuższego czasu, więc jeśli pytasz o moje osobiste wrażenia to tak, myślę że w niższych ligach dzieje się więcej niż w Serie A i więcej niż w innych zakątkach Europy.

yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 19.03.2024, 08:07

@wawel - dokładniej mówiąc to Dede został przejechany przez uciekające Napoli.

patriota87
Posty: 58
Rejestracja: 13.09.2009, 14:48

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: patriota87 » 19.03.2024, 22:31

nawet dziś Padova - Catania :) , fakt w niższych ligach jak nie ganianki koło stadionów, to różne ekscesy mniejsze czy większe ale jednak.
Obrazek

Mikado
Posty: 65
Rejestracja: 30.03.2010, 17:41

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Mikado » 20.03.2024, 15:06

@Wawelkrakow - czy mógłbyś opisać i ewentualnie podrzucić jakieś linki odnosnie ekipy Catanii Calcio?
Jak na włoskie realia to chyba zgrabna ekipa.
Jak grali w Serie A to ogladając skróty zawsze ich doping mi sie podobał (choc wiadomo to tylko TV)

yogi_1981
Posty: 177
Rejestracja: 01.03.2007, 22:12
Lokalizacja: police

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yogi_1981 » 21.03.2024, 17:41


yalla
Posty: 107
Rejestracja: 20.07.2022, 20:17

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yalla » 21.03.2024, 18:42

yogi_1981 pisze:
21.03.2024, 17:41
https://www.youtube.com/watch?v=jVkVJi5 ... FubyBvb28g

Wie ktoś co to za piosenka?
To San Lorenzo - https://www.youtube.com/watch?v=39enJP3 ... BestUltras

Natomiast skąd wzięło to San Lorenzo to ciężko stwierdzić ;)

yogi_1981
Posty: 177
Rejestracja: 01.03.2007, 22:12
Lokalizacja: police

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: yogi_1981 » 21.03.2024, 19:19

Dzięki nawet na FB AC Milan Polska nikt nie odpowiedział.

1997rk
Posty: 6
Rejestracja: 22.03.2016, 02:02

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: 1997rk » 21.03.2024, 21:45

yalla pisze:
21.03.2024, 18:42
yogi_1981 pisze:
21.03.2024, 17:41
https://www.youtube.com/watch?v=jVkVJi5 ... FubyBvb28g

Wie ktoś co to za piosenka?
To San Lorenzo - https://www.youtube.com/watch?v=39enJP3 ... BestUltras

Natomiast skąd wzięło to San Lorenzo to ciężko stwierdzić ;)
Sami na to wpadli. San Lorenzo jest jedną z niewielu ekip w Argentynie, które śpiewają prawie wyłącznie własne piosenki. Wyjątkiem są tak zwane klasyki w stylu "... mi buen amigo".

Większość ich piosenek pochodzi ze znanych utworów, głównie starszych hitów, często z gatunku cumbia. Mają też własną podgrupę Escuela De Tablones, która zajmuje się wyłącznie tworzeniem nowych piosenek.

Oto niektóre z ich piosenek w wersji oryginalnej: https://www.youtube.com/watch?v=9ogDN28geNY

Wawelkrakow
Posty: 7
Rejestracja: 04.10.2021, 13:05

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Wawelkrakow » 29.03.2024, 13:00

yalla pisze:
19.03.2024, 08:07
@wawel - dokładniej mówiąc to Dede został przejechany przez uciekające Napoli.
Szanuję Twoją perspektywę, choć moja jest nieco inna. Naturalnie nie zamierzam nawet udawać, że jestem w tym temacie obiektywny:)
Mikado pisze:
20.03.2024, 15:06
@Wawelkrakow - czy mógłbyś opisać i ewentualnie podrzucić jakieś linki odnosnie ekipy Catanii Calcio?
Jak na włoskie realia to chyba zgrabna ekipa.
Jak grali w Serie A to ogladając skróty zawsze ich doping mi sie podobał (choc wiadomo to tylko TV)
Catania jest mi bliska ze względu na ich przyjaźń z Neapolem więc właśnie od tej przyjaźni zacznę. Nie jest to tylko zgoda w rozumieniu stricte kibicowskim (ją przybito dopiero w 2009), ale coś co oni sami nazywają dosłownie „bliźniactwem miast”. Oba są położone nad morzem, oba wznoszą się w cieniu wulkanów, oba słyną ze znakomitego jedzenia, oba są wykluczane i pomijane przez kolejne rządy, znienawidzone przez północ kraju (ze wzajemnością), ale też oba przodują we wszystkich niechlubnych rankingach dotyczących przestępczości zorganizowanej i znajdują się pod specjalną lupą MSW. Bo dla nikogo nie jest tajemnicą, że tak Camorra w Neapolu, jak i Cosa Nostra na Sycylii, mają realny wpływ na funkcjonowanie i życie trybun. I o ile w przypadku Napoli o tych zależnościach pisał nie będę, o tyle w przypadku mniejszego brata można coś zarysować.

Pierwsza historyczna grupa FDR (Falange d'Assalto Rossazzurra), została założona na północnym łuku w 1979 przez Francesco Famoso, postać legendarną i w Europie znaną też pod pseudonimem Ciccio Falange. W trakcie trudnej walki z chorobą, w szpitalu odwiedziło go ponad 40 delegacji z innych ekip, w tym naturalnie wszyscy wrogowie. Mimo że na trybunach Catanii liderami zawsze byli ludzie „z miasta”, to zgodnie akceptowali jego pozycję jako numeru 1. „Il Capo degli Ultras” - transparenty między innymi o takiej treści zawisły na włoskich i europejskich stadionach po jego śmierci w 2017. Wyjątkowy był też sam pogrzeb, bo procesja nie kierowała się na cmentarz tylko na stadion, a trumna z ciałem stanęła pod sektorem gdzie hołd oddali mu ludzie nie tylko z branży kibicowskiej.

Na przełomie wieków, w wyniku wewnętrznych podziałów, na łuku północnym powstało kilka mniejszych grup. Niektóre istniały epizodycznie (Ultra Brigade, Eagles, Panthers), a inne jak Pazzi, Drunks czy Decisi, zapisały się w historii na stałe. Ci ostatni mieli opinię szczególnie brutalnych i zostali praktycznie w całości spacyfikowani przez służby. W 2001 po śmierci chłopaka z Decisi w wypadku samochodowym, prawie wszystkie grupy (chyba tylko bez Pazzi) zjednoczyły się pod sztandarem „A Sostegno di una fede” (W obronie wiary). Jeden z ich liderów jest nieprzypadkową osobą w prawicowym ruchu CP, drugi należy do czołowego sycylijskiego klanu. Wtedy też zaczęła się ich przyjaźń z Crotone. A jakoś kilka miesięcy później w trakcie derbów zginął chłopak z Messiny trafiony petardą z sektora gości i znowu ruszyła nagonka. Na Curva Nord swoje miejsce mają jeszcze Nord Kaos, Stazione czy Skizzatti (ich lider jest synem jednego słynnego bossa i jednocześnie siostrzeńcem innego). Ze Skizzatti wywodzi się też Speziale, który zyskał międzynarodowy rozgłos po zabójstwie inspektora policji w pamiętnych zamieszkach przed derbami w 2007. Szczęśliwie już od dawna jest na wolności i ma się dobrze.

Po drugiej stronie stadionu grupami założycielskimi były l'Onda d'urto i Giovani Rossazzurri. I jakoś na początku lat 90, część osób przeniosła się z północnego na łuk południowy i utworzyła najpierw Prima Amore, a z niej powstała później Irriducibili, jedna z najważniejszych grup w ich historii i główna w tej części trybun. Na czele stały trzy osoby, z czego dwie to powszechnie znane persony z Cosa Nostry. Potem wyodrębniła się z niej jeszcze ANR (Associazione non recognita), która przeniosła się na Curva Nord. W drugą stronę poszli Drunks, a później Falanga i takich obustronnych migracji było tam więcej. W tamtym okresie, po śmierci dwóch liderow (Tigra z ANR i Torone z Irriducibili), zaczął się u nich kryzys. Spotęgowały go ostre dzialania antymafijne i zatrzymania które zdziesiątkowały całą trybunę południową. I ten stan zmienił się dopiero po zjednoczeniu Irriducibili, Feroci, South Brothers i Inferno Rossoazzurro pod szyldem Curva Sud Catania gdzieś w 2004-2005.

Mają też grupy na trybunach A i B, a najważniejszą w tamtym rejonie jest Mecha Klan Catania. Ich przywódcą jest ulubieniec europejskich służb i specjalista od hurtowej produkcji fałszywych euro. I tak można wymieniać, bo pod względem przynależności ludzi do pewnych struktur to jest po prostu taki mały Neapol.

Zagraniczne zgody to Reading i Dortmund (od wspólnych spotkań w Katanii zaczęły się kontakty Napoli-Borussia), a kosy to lokalnie cała Sycylia (Palermo, Messina, Syrakuzy) i północ kraju. Warto też pamiętać, że politycznie cała Catania jest skrajnie prawicowa (stąd zgoda z Triestiną). To wszystko czyni z nich ekipę szczególną i powoduje, że służby interesują sie nimi znacznie bardziej niż Juventusem czy Romą.

WRK_h
Posty: 53
Rejestracja: 25.07.2007, 20:26

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: WRK_h » 30.03.2024, 17:35

Witam, widzę że mamy tu kilku ekspertów od ligi Italii i bardzo fajnie się czyta ten temat 💪
Mam pytanko Odnośnie Sycylli która ekipa jest tam aktualnie najmocniejsza?

Kaleoa.02
Posty: 218
Rejestracja: 27.02.2022, 01:21

Re: WŁOSKA SCENA KIBICOWSKA

Post autor: Kaleoa.02 » 03.04.2024, 16:44

Wawelkrakow pisze:
15.03.2024, 15:33
Przede wszystkim w Serie A jest trudniej coś wykręcić niż w niższych ligach. Przed każdą kolejką siadają ludzie z CASMS (Komisja ds. bezpieczeństwa imprez masowych) i z Departamentu Bezpieczeństwa MSW i analizują trasy przejazdów oraz „potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Efekty tych analiz są później takie, że na mecze Roma-Napoli, Juventus-Napoli czy teraz Inter-Napoli obowiązuje zakaz dla ludzi urodzonych, lub zameldowanych w Neapolu i regionie Kampanii. Oczywiście dotyczy to nie tylko topowych meczów między bezpośrednimi rywalami. W ubiegłym sezonie taki zakaz pojawił się między innymi przed wyjazdowym meczem z Monzą. Oficjalnym pretekstem były wyjazdy tą samą trasą Romy (na Bologne) i Udinese (na Fiorentine) czyli „możliwość stworzenia zagrożenia w ruchu na autostradzie”, ale prawdziwym powodem był mecz, który odbywał się wtedy 10km od Monzy w ramach Serie D, czyli Carate Brianza i Varese (zgoda Interu). Z Varese był Dede, który zginął w trakcie świątecznego starcia przed meczem Inter-Napoli w 2018 i z uwagi na jego smierć, spotkanie obu ekip w najbliższych latach jest w praktyce niemożliwe. Jedyna szansa to wylosowanie rywali z tego samego kraju w europejskich pucharach i próba dogrywki za granicą.

W niższych ligach natomiast dzieje się coś co tydzień. Tylko ostatnia kolejka to starcia Lecce-Nocerina na autostradzie, Cosenza-Catanzaro w derbach Kalabrii, Casertana-Juve Stabia, Sampdoria-Piacenza czy walka z policją na Venezia-Bari. Ten trend utrzymuje się już od dłuższego czasu, więc jeśli pytasz o moje osobiste wrażenia to tak, myślę że w niższych ligach dzieje się więcej niż w Serie A i więcej niż w innych zakątkach Europy.
Dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 105 gości