Post
autor: Haestan » 03.10.2013, 23:48
Witam Wszystkich. Przeglądam to forum od dawna a że temat ciekawy, jeszcze nie do końca przez niektórych rozwalony i dotyczący spraw które rozegrały się na moich oczach postanowiłem że wrzucę kilka zdań które dla ludzi z poza Kraka mogą wydać się interesujące. Otóż w końcówce lat 80 i na początku 90 Pasy nie miały do Wisły żadnego startu, ŻADNEGO. Miały swoją zgrabną ekipę na swoich rdzennych terenach Prokocimia, Dąbia czy Kozłówka ale w większości Krakowa niepodzielnie rządziła Wisła. Osobna sprawa to Huta, tutaj kibiców Cracovii nie było w ogóle, mało tego, szczycili się tym że ich tu nie ma bo uważali Hutę za bandę napływowych wieśniaków.Za kilka lat okazało się że im to wieśniactwo przestało przeszkadzać i całkiem spora grupa zasłużyła na miano "dobrych chłopaków"...ale o tym później. Z Hutnikiem to była dziwna sytuacja o tyle że na mecze Hutnika w dużej mierze jeździli kibice...Wisły :-) Z racji tego że spokojnie ponad 90% aktywnych kibiców(interesujących się, jeżdżących na mecze i tp.) z Nowej Huty to byli kibice Wisły a że stadion na Suchych Stawach był blisko ,dużo ludzi tam właśnie się pojawiało, Hutnik w tamtym czasie nie miał jakiejś mocnej ekipy, bardziej się ich traktowało na zasadzie folkloru, było ich sporo na starej Hucie (Skarpa, Centrum, Czyżyny )ogólnie najwięcej w rejonie starych osiedli Nowej Huty. Byli też co teraz się może wydać dziwne na Jagiellońskim, i zawsze na Piastów. Później sytuacja się zmieniła ale ogólnie zorganizowali się, okrzepli i teraz maja fajną bandę, bez szans do Wisły czy Cracovii ale myślę że gdyby mieli okazje się pokazać w Polsce nie jedna ekipa mogła by się zdziwić. Tak to wszystko trwało gdzieś do 92/93r.gdy na Pasach pojawiła się grupa ludzi którzy postanowili za wszelka cenę coś z ta dominacją Wisły zrobić. Trzeba im oddać to że zorganizowali się perfekcyjnie, sprzyjało im to że było ich niewielu, byli bezwzględni, organizowali spektakularne akcje ale w dalszym ciągu nie dawali rady Wiśle. I wtedy pojawił się sprzęt. Przyjęli taktykę totalnej wojny bez jakichkolwiek zasad, za cel postawili sobie zniwelowanie za wszelka cenę tej różnicy jaka była między nimi a Wisłą. Dla Wisły to był szok. Z dnia na dzień okazało się że z powodu noszenia innego szalika zamiast w najgorszym razie ogólnego potłuczenia i wybitych zębów ludzie zaczęli tracić życie...Dla niektórych było to za dużo i odpuścili. Dla niektórych skończyło się to kalectwem. Ta ekipa zaczęła obrastać w legendę, zaczęła być modna .Pasy grały wtedy w niższych klasach, inne ekipy nie miały z nimi praktycznie żadnego kontaktu.W Polsce zaczęła krążyć fama o wariatach z Cracovii potęgowana co jakiś czas informacjami że kolejny Wiślak tracił życie. I tak jadą na tej legendzie do dnia dzisiejszego mimo tego że wielu ludzi w Polsce wraz z ich kolejnymi awansami i siłą rzeczy nasilaniem się kontaktów między ekipami wyrobiło sobie zdanie co do ogólnej wartości ich bandy. Z przeżutami to był fenomen, na ten temat można by napisać jakąś pracę socjologiczną :-) Nikt kto tego nie widział na własne oczy nie jest w stanie sobie wyobrazić masowości tego zjawiska i pod tym kątem Kraków faktycznie jest wyjątkowy. Inna sprawa że moim zdaniem to zaczyna Pasom teraz odbijać się czkawką i jest jedną z głównych przyczyn ich regresu formy. Bo regres na Kałuży jest i nawet kibice Cracovii oczywiście Ci podchodzący do tematu obiektywnie to przyznają. Ale wracając do przerzutów podam przykład mi najbliższy. Mieliśmy w swoim czasie fajną ekipę, wspólne wyjazdy, melanże na osiedlu, ogólnie bez żadnej przesady uważaliśmy się za grupę przyjaciół. Nie jeden raz imprezowało się przed meczem ,nie rzadko i po ,szczególnie u jednego z nas którego Mama odznaczała się wyjątkową cierpliwością do takich wynalazków jak My, nawiasem mówiąc święta kobieta, zawsze rano kanapeczki dla nas, dobre słówko na amoralne stany i tp ;-) Któregoś roku po wakacjach znowu spotkaliśmy się wszyscy , jeden z nas radykalnie zmienił wizerunek(ogolony na łyso, glany, założony flak) oznajmia nam że od dziś jest kibicem Cracovii. Można sobie wyobrazić w jakim byliśmy szoku, tym bardziej że to był osobnik który chyba najbardziej z nas wszystkich był zajawiony na mecze i kibicowanie. Jakiś czas potem kumpel o którym pisałem wyżej u którego mieliśmy bazę wypadową na mecze został trafiony przed swoją klatką, wzięli go na buty, zaliczył metalowy kosz na śmieci (kto pamięta tamte czasy wie o co chodzi) ciężkie KO… Zanim urwał mu się film kątem oka poznał wśród butujących go typów naszego „kolegę”.W krótkim czasie większości z nas przytrafiły się podobne historie. Krótko mówiąc sprzedał wszystkich o których miał jakiekolwiek informacje. Takich przypadków w skali Krakowa na przestrzeni kilku lat było setki i ktoś kto pisze o jakimś promilu pisze po prostu bzdury wynikające albo z niewiedzy albo chce pisać historie od nowa. Stara wiara na Wiśle nie była przygotowana na taki obrót sprawy i przez jakieś 3,4 lata Cracovia robiła na mieście co chciała. Po tym czasie na Reymonta zaczęło przejmować władzę pokolenie które wyrosło w tych warunkach,dla którego nóż,siekiera czy maczeta było koniecznością jeśli chciało się w Krakowie przetrwać a potem przyjąć rywalizację. Powstały grupy „Sharks”,”Devils” Ci młodzi okazali się równie a może nawet bardziej bezwzględni od swoich antagonistów z drugiej strony błoń.Teraz to Cracovia zaczeła być w szoku,prawie odtrąbili koniec Wisły w Krakowie a tu pojawiają się grupy które bardzo skutecznie zaczeły rywalizację z jg.Ogólnie obie ekipy mają wiele za uszami ale przy takiej nienawiści i przy takiej formie rywalizacji w mieście trudno się czegoś innego spodziewać.Do czego to wszystko doprowadzi trudno powiedzieć,na dzień dzisiejszy nie widać jakichś oznak żeby to wszystko miało wrócić do jako takiej normalności…Prawda jest natomiast taka że sprzęt,całe te patologiczne zachowania które dzieją się w mieście, morderstwa,to wszystko zaczeła Cracovia i choćby nie wiem jak się wymawiali to wszystko wyszło od nich.Wisła aby przetrwać musiała się dostosować .Zrobiła to i teraz w Krakowie działają dwie w miarę równorzędne ekipy które przyjęły rywalizację na zasadach(a raczej ich braku)nie spotykanych w innych regionach Polski.I oby tak zostało.Mam tylko nadzieję że w Kraku też kiedyś przybierze to wszystko bardziej cywilizowane formy…