GymBeam
www.warhouse.pl
Pomóż kibicowi Zawiszy!

Pomóż kibicowi Zawiszy!

2015-03-29
Poniżej zamieszczamy prośbę o pomoc w leczeniu nowotworu mózgu, na który choruje jeden z kibiców Zawiszy Bydgoszcz - Tomek. Gorąco apelujemy o wpłaty pozwalające na rozpoczęcie kosztownego, skomplikowanego leczenia. Potrzeba jeszcze ponad 130 tysięcy złotych.

Poniżej zamieszczamy notatkę ze strony siepomaga.pl - wpłaty można dokonać na stronie http://www.siepomaga.pl/f/fundacja-siepomaga/c/2315. Akcja pomocy będzie trwać do 24 czerwca 2015 roku.

Wieczór przed trzecią już operacją wycięcia guza. Bezbronny szloch własnego dziecka zagłuszał pogrążoną w ciemności ciszę. Najboleśniejszy widok płaczącego dziecka, kiedy Ty jesteś tuż obok i nie możesz zrobić zupełnie nic. Złagodzić ból, wymieszany z ogromnym strachem. Jedyne, co możesz zrobić, to przytulić, jak wtedy, gdy był maleńkim dzieckiem i po prostu być blisko.

Silne, powtarzające się bóle głowy, raczej kojarzone z jakimś przeziębieniem, nie wskazywały na piekło, które rozpętało się w życiu wówczas 17-letniego Tomka po wykonaniu tomografii komputerowej. Pewnego dnia silny ból głowy nie pozwolił na samodzielny powrót ze szkoły. „Mamo przyjedź, bo sam nie dam rady wrócić”. Skierowanie do szpitala na neurologię. Szereg badań, nic niepokojącego. Na tomografię mieliśmy czekać w domu kolejne 2 tygodnie. Nie doczekaliśmy. Gdy po tygodniu Tomek zaczął słaniać się na nogach, powieka zaczęła opadać, a słowa nie układały się w spójną całość, w przyśpieszonym tempie trafiliśmy do szpitala. Na wyniki badań czekaliśmy jak na ścięcie, jednocześnie uparcie wierząc w cud. Nie tym razem – w głowie Pani syna jest „guz jak pięść”. Guz złośliwy ependymoma anaplasticum - nowotwór. Wielkim szczęściem było to, że guz upatrzył sobie takie miejsce, że można go było wyciąć. Brakuje słów, którymi można by opisać strach, który mieszając się z przerażeniem, nie pozwalał logicznie działać. W myślach błaganie, by nowotwór nie odbierał nam naszego syna. Optymizm, choć lekko przygaszony, dawał Tomkowi siły do dalszej walki. „Jeszcze nie umieram. Nie ja” – zawsze powtarzał.

W kwietniu 2010 roku odbyła się pierwsza operacja usunięcia guza, który zagnieździł się w głowie Tomka. Rokowania, słowo, które tuż po operacji nadaje grozy i na którego końcu czuć oddech śmierci. Na szczęście były pomyślne. Przynajmniej wtedy wszyscy byli o tym przekonani. Organizm Tomka walczył, a wraz z nim cały sztab lekarzy z nieobliczanym nowotworem. Mamy 70% szans. Prognoza leczenia jest dobra. Szczęście nie trwało długo. Po 6 miesiącach wyniki rezonansu były bezlitosne. Guz odrasta. Kolejna operacja wycięcia guza zlokalizowanego w najgorszej z możliwych lokalizacji. Tuż obok mózgu. Jeden nieprawidłowy ruch, a Tomek mógłby stracić życie. I tym razem po raz drugi Tomek z pomocą lekarzy przechytrzył nowotwór.

Z wzrastającą nadzieją Tomek wkroczył w pełnoletność, otrzymując drugie życie. Wygrana z nowotworem. Porównywalna z cudem szansa na życie. Cud ten trwał równo 3 lata. Maj 2014, wynik rezonansu, którego nie da się oszukać. Wybudzony z uśpienia guz dał ślepą nadzieję na normalność. Wieczór przed ostatnią - trzecią już - operacją wycięcia guza. Bezbronny szloch własnego dziecka zagłuszał pogrążoną w ciemności ciszę. Najboleśniejszy widok płaczącego dziecka, kiedy jesteś tuż obok i nie możesz zrobić zupełnie nic. Złagodzić ból wymieszany z ogromnym strachem. Jedyne, co możesz zrobić to przytulić, jak wtedy gdy był maleńkim dzieckiem i po prostu być blisko.

Ostatnia operacja niemal zakończyła się utratą życia. Niedowład, ogólne zakażenie organizmu i ból głęboko skrywany w jego oczach. Cierpienie z nadzieją pokładaną w nas, rodzicach. W listopadzie Tomek rozpoczął radioterapię Cyber Knife. Na efekty trzeba było czekać 3 miesiące. Wyniki otrzymaliśmy w styczniu. Nowotwór jest silniejszy niż zastosowana radioterapia. 3 ogniska nadal świecą i są aktywne. W Polsce lekarze proponują kolejną operację próby wycięcia jednego ogniska oraz chemię, na którą guz zupełnie się uodpornił. W ten sposób lekarze mogą dokonać tylko częściowej resekcji guza, ale tylko usunięcie guza w całości daje Tomkowi szansę na powrót do zdrowia.

"Po konsultacji z lekarzami nie mogliśmy wrócić i powiedzieć: To już koniec. Nic więcej zrobić się nie da" – wspomina mama. Zaczęliśmy szukać pomocy poza granicami naszego kraju. Wcześniej zastosowana radioterapia wykluczyła możliwość rozpoczęcia terapii protonowej w Paryżu. Nie poddaliśmy się. Nadzieję odnaleźliśmy w klinice w Koln u naszych zachodnich sąsiadów. Terapia immunologiczna, dająca ostatnią szansę na wygraną z podstępnymi i nieobliczalnymi komórkami nowotworowymi. Zastosowane dotychczas metody leczenia (poza operacyjnymi wycięciem guza), czyli chemio- i radioterapia były niczym bomba atomowa spuszczona wprost do rozpętanego piekła w organizmie Tomka, z nadzieją, że zniszczy te komórki, które oszukały układ immunologiczny chłopaka. Niestety zniszczyły już bardzo wiele, a guz nadal ma szansę odrosnąć. Rodzina znalazła „mądrzejszą” formę terapii, która, jeśli organizm odpowiednio zareaguje, zaatakuje tylko komórki nowotworowe, nie dając im szansy na dalszy rozwój. To wielka szansa dla Tomka, niestety, jeszcze większe koszty.

Aby rozpocząć leczenie, musimy wpłacić na konto kliniki połowę kwoty. Tomek już 6 kwietnia będzie mógł rozpocząć leczenie. Poza rakiem, który zagnieździł się w jego głowie, wdzięcznością do najbliższych, którzy zawsze przy nim byli, ma ogromną nadzieję na życzliwość ludzi, którzy nie pozwolą by rak odebrał mu wszystko…