Sędzia kalosz?

Sędzia kalosz?

2016-06-02

Zawód sędziego piłkarskiego nie należy do najbardziej stresujących na świecie, ale z pewnością wymaga dokładności i odpowiedzialności. Podejmując nieprawidłową decyzję, arbiter może na długie lata zapisać się niekorzystnie w historii futbolu.

 

Sędzia nie ma na boisku łatwej pracy. Musi na bieżąco kontrolować grę dwudziestu dwóch zawodników i śledzić wszelkie nieprawidłowości na murawie. Na decyzję o odgwizdaniu rzutu karnego czy wystawieniu żółtej lub czerwonej kartki ma często ułamki sekund. Nie wyręcza go w tym nawet najnowocześniejsza technologia. Niemniej jednak, zawód sędziego obecnie z pewnością różni się od tego, co kibice mogli obserwować jeszcze kilkanaście lat temu. Już niedługo ich pracę będziemy mogli oceniać oglądając mecze Mistrzostw Europy 2016 w nc+.

 

Boska ręka Diego

 

Piłka nożna to sport z długą i bogatą historią, w której bez najmniejszego problemu znajdziemy momenty zarówno chwalebne, jak i takie, które główni zainteresowani najchętniej wymazaliby z pamięci. Najsłynniejszym przykładem sędziowskiego błędu jest prawdopodobnie gol zdobyty przez Diego Maradonę w 1986 roku w ćwierćfinale Mistrzostw Świata w Meksyku, podczas meczu Argentyna – Anglia. Sędzia podjął wtedy niesłuszną decyzję o uznaniu bramki, która zadecydowała o wygranej Argentyny. Ten epizod jest wypominany legendzie piłki nożnej do dziś.

 

Polscy kibice z pewnością pamiętają mecz Polska – Austria z 2008 roku, podczas którego brytyjski sędzia Howard Webb odgwizdał rzut karny dla Austrii w dziewięćdziesiątej trzeciej minucie spotkania. Konsekwencja tej decyzji, czyli bramka, która padła, zamknęła naszej reprezentacji drogę w Mistrzostwach Europy. To nie jedyna kontrowersja wokół tego meczu. Prasa wskazywała, że pierwszy – i zarazem jedyny – gol dla polskiej reprezentacji został zdobyty na spalonym. Czy użycie technologii zapobiegłoby podobnie kontrowersyjnym, niewłaściwym decyzjom? Niekoniecznie, ale z pewnością pomogłoby sędziom. Na temat arbitrów Mistrzostw Europy w 2008 roku powstał film dokumentalny o wymownym tytule Zabić sędziego, który przybliżył pracę sędziów w trakcie tego turnieju, a także ich życie domowe. Nie ma w nim odrobiny przesady – decyzja Howarda Webba spowodowała poważne, w znacznej mierze ze strony fanatycznych kibiców, problemy w życiu prywatnym tego arbitra.

 

 

Technologia w służbie sędziego

 

Już za kilka tygodni kibice z całej Europy skoncentrują się na Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej we Francji. Jest to zarazem pierwszy turniej europejskiej federacji, w którym do użytku dopuszczony zostanie system goal-line pozwalający sędziemu ocenić, czy piłka minęła linię bramki. Wątpliwości na temat goli są zjawiskiem częstym i szeroko dyskutowanym. Do momentu powstania tego systemu jedynie stacje telewizyjne mogły analizować powtórki i obnażać błędy arbitrów, co jednak w żaden sposób nie miało wpływu na przebieg meczu i decyzje zapadające na murawie. Tego typu sytuacje miały miejsce między innymi w 1966 roku, kiedy Anglia grała z RFN (uznanie gola Anglików budziło kontrowersje przez… pięćdziesiąt lat – eksperci dopiero na początku bieżącego roku uznali jej zaliczenie za prawidłową decyzję sędziego) czy w 2010 roku w rozgrywanym w RPA meczu Anglia – Niemcy, gdzie bramka Brytyjczyków została błędnie niezaliczona. Z problemem błędnych decyzji arbitrów próbowano radzić sobie już wcześniej, przez wprowadzenie dodatkowych sędziów bramkowych, jednak nawet i oni, mogący ocenić sytuację w bramce z bliskiej odległości, nie byli skutecznym rozwiązaniem – zawodziła zwykła ludzka percepcja, która sprawiała, że także i ci arbitrowi podejmowali błędne decyzje lub nie zauważali szczegółowych fragmentów akcji.

 

Szykowanym rozwiązaniem jest wprowadzenie, w sezonie 2017/18 systemów powtórek dla sędziów. Decyzję taką wydała Międzynarodowa Rada Piłkarska (IFAB), do tej pory słynąca z raczej konserwatywnego podejścia do kwestii technologii na boisku, które uzasadnia pozbawianiem piłki nożnej tzw. pierwiastka ludzkiego.

 

 

Sędzia artysta

 

Technologiczne urozmaicenia wprowadzane są właściwie w każdym aspekcie gry na boisku. Jednym z ciekawszych jest specjalny sprej, wynalazek argentyńskiego dziennikarza Pablo Silvi. Spray znika z murawy po około minucie, a pozwala sędziemu ocenić, kiedy zawodnik rozpocznie bieg jeszcze przed gwizdkiem.

 

Usprawnieniem w pracy sędziego jest też system komunikacji bezprzewodowej, pozwalający na bieżąco wymieniać uwagi z sędziami bocznymi i konsultować się nawet z drugiego końca boiska.

 

Federacje piłkarskie przez długi czas niechętnie podchodziły do kwestii nowinek technologicznych na boisku,. Trend ten jednak w ostatnich latach się zmienia, dzięki czemu sędziowie dysponują coraz szerszym wachlarzem elektronicznej pomocy. Kto wie, może już niedługo nieśmiertelne kłótnie: „był spalony czy nie?!” znikną raz na zawsze. Tymczasem jednak przygotujmy się na zażarte dyskusje – Mistrzostwa Europy zbliżają się wielkimi krokami, a wszystkie mecze (i zapewne spalone) będziemy mogli obejrzeć w nc+! 

iparts.pl